Biegłem wyczerpany przez pustkowia... Już drugi raz w życiu... Pamiętam,
było tak pół roku temu, gdy po kłótni z mymi rodzicami biegłem
uciekając przed śmiercią... Potem odszedłem z drugiej watahy w jakiej
byłem... Teraz biegłem tak samo jak wtedy, w takich chwilach zawsze
przesuwają mi się obrazy z mojego życia przed kilkoma tragediami, jakie
przeżyłem... Biegłbym tak dalej, gdyby... Nie to, że nagle z poślizgiem
zatrzymałem się o mało co nie przewracając jakiejś obcej wadery.
Zjeżyłem sierść... Kto wie, może ona chce mnie zabić? Hmm...? Spytałem:
- Kim jesteś?
- Mam na imię Lucy - powiedziała wadera - A ty?
- Jemito, ale mów mi Mit - odparłem
<Lucy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz