- Co dzisiaj robiliście? - powtórzył pytanie. W moich oczach od razu zebrały się łzy. Szybko je starłam.
- Nic specjalnego. Trochę sobie pochodziliśmy. Onyx wpadł do dziury. - zaśmiałam się smutnie.
- Coś się stało? - spytał zaniepokojony basior patrząc mi w oczy. Odwróciłam wzrok.
- Nie, nic. Wszystko w porządku. - mój głos wyraźnie się załamywał.
- A teraz powiedz to samo, patrząc mi w oczy.
Spojrzałam na niego niepewnie.
- Nic... Się... - zaczęłam płakać. Shammen przytulił mnie. Teraz mógł zobaczyć szałas Shaten. I świeże odciski łap do niego prowadzące.
- Nie było jej? - spytał po chwili.
- Była. Słyszałam ją. Ale się nie odezwała. Nie wyszła. - łzy wylewały się z moich oczu strumieniami.
- Już w porządku. - powiedział ścierając moje łzy. Wzięłam głęboki wdech.
- Tak. Tak, już w porządku. Wracam już do szałasu.
- Dobrze. Postaram się przyjść jeszcze rano... Jak coś to... obudź mnie. - zaśmiał się cicho i odszedł w stronę swojego szałasu.
Ja również odeszłam w stronę szałasu.
- Zapomniałam spytać się co u niego... - westchnęłam do siebie. Dzieci już spały. Uśmiechnęłam się na widok ich małych zwiniętych w precelki ciałek. Położyłam się koło nich.
***
Obudziły mnie czyjeś kroki.- Shammen?
- Przepraszam, nie chciałem cię budzić.- odparł basior zmieszany. Otworzyłam oczy. - Będę już iść do pracy.
- Do zobaczenia wieczorem.- odpowiedziałam. Kiedy basior wyszedł odwróciłam się na drugi bok próbując ponownie zasnąć. Jednak nie było mi to dane.
- MAMO!!! - usłyszałam krzyk Istorii. - JESTEM GŁOODNA!!!
- Istoria! - zganił ją Onyx - mama jeszcze śpi, nie przeszkadzaj jej!
- ALE JA JESTEM GŁOOODNA!!! - wyła wniebogłosy waderka.
- Już, już wstaje. - podniosłam się ospale. Ziewnęłam.
- Istoria! Obudziłaś ją!
- Trudno, już nic nie szkodzi. - mruknęłam podchodząc do szczeniąt.
***
Późnym popołudniem postanowiliśmy się przejść. Chciałam zabrać dzieci do Fioletowej Groty.Ruszyliśmy więc w stronę wodospadu koło którego było przejście. Istoria ciągle podskakiwała podekscytowana nowym miejscem które zobaczy, a Onyx szedł powoli z tyłu oglądając każde najmniejsze źdźbło trawy.
W końcu dotarliśmy do przejścia.
- To tutaj. Ja przechodzę pierwsza, wy zaraz za mną. Jak coś to krzyczcie. - zaśmiałam się i ruszyłam przez przejście. Po chwili byłam już w środku. Mimo że jestem tu niepierwszy raz, odczucie zawsze jest takie same. To miejsce jest piękne.
Zaraz po chwili przybiegła Istoria, która zaczęła piszczeć z radości i biegać po całej wysepce. Onyx kiedy tylko znalazł się w środku przysiadł na krawędzi wyspy wpatrując się intensywnie we własne odbicie w wodzie.
- Podoba wam się tu? - spytałam
- JEST CUUUDOWNIE! - krzyknęła Istoria. Onyx kiwnął głową na znak, że się z nią zgadza.
- Wiedziałam, że się wam spodoba. Chwile tu posiedzimy i pójdziemy odwiedzić tatusia na budowie, co wy na to?
- JEJ! - pisnęła Istoria. Zaśmiałam się. Onyx wciąż nie odrywał swojego spojrzenia od tafli wody.
- Onyx?
- Hej, brat! Haalo! - Istoria zamachała mu łapą przed oczami.
- Mamo... Tam coś się poruszyło. - powiedział cicho.
- Co?
- Tam coś było, jakiś stwór. Długi, i czarny. Jak demon.
- O czym ty... - zaczęłam, ale w jednej chwili Onyx wpadł do wody jak przez kogoś pociągnięty. Krzyknęłam z przerażenia rzucając się żeby mu pomóc, ale w tej chwili wyłonił się z wody zaczerwieniony, a Istoria zaczęła się śmiać.
- Przepraszam, zachwiałem się. - mruknął zawstydzony i wygramolił się z wody. - To pewnie był tylko jakiś glon, czy patyk. - powiedział zrezygnowany.
- Ale mnie przestraszyłeś! - wzięłam głęboki oddech.
- Przepraszam.
- Nie, nic się nie stało. Ale chodźmy już lepiej do tatusia, zanim kogoś jeszcze wciągnie potwór.
Dzieci zaśmiały się, i wyszliśmy z jaskini.
(Shamm? ^^)