wtorek, 17 lutego 2015

Od Severusa "Ta ruina?" cz. 1 (cd. Lucy)

Kilkanaście, może i już kilkadziesiąt dni temu, rozpadła się Wataha Szlachetnego Kamienia, do której jeszcze niedawno miałem przyjemność należeć. Niestety uległa ona zniszczeniu, ponieważ pozostałe wilki zaczęły rozchodzić się do innych, "lepszych" watah lub po prostu podjęły się życia w roli samotnika.
- Daleko jeszcze? - stęknęła Lucy.
- Nie wiem... Pytasz się już 497 raz o to samo. - odparłem cierpliwie. Rzeczywiście Lucy nie należała do wader cierpliwych.
- A co, liczyłeś?
- Tak.
Lucy westchnęła przeciągle, po czym mówiła dalej:
- Obiecałeś mi królestwo, a jak na razie żadnego nie widziałam. Czyżby było niewidzialne?
Zaśmiałem się, na co ona rzuciła mi pytające spojrzenie.
- Naprawdę tym mnie rozbawiłaś.
- A co jest w tym takiego śmiesznego?
- To, że tak nagle przecież nie pojawi się pałac. Trzeba go najpierw wybudować, tak samo jak wszystkie pozostałe budynki.
- Zaraz... Co? - zdumiła się zwalniając o tyle, że prawie stanęła w miejscu. Ja również zmniejszyłem prędkość, aby wadera nie została sama w tyle.
- Ale przecież mówiłeś, że...
- Mówiłem, że założymy własne królestwo, a nie dołączymy do już gotowego, co oznaczało tyle, że sami wybierzemy odpowiadające nam tereny, stworzymy wspólnotę i postaramy się ją jak najlepiej rozwijać i chronić. Rozumiesz?
- Mówisz, jakbym ja też była królową. Czy ja o czymś nie wiem?
- Teraz już chyba wiesz o wszystkim. - popatrzyłem na nią ze skupieniem. - A ty chciałabyś władać nad stadem wilków?
- Chcieć, chciałabym, ale ty jesteś typowym przywódcą. Nie chcę ci tego odbierać.
Zwiesiłem głowę, żeby nie zauważyła rumieńca, jaki się pojawił na moim pysku. Co jak co, ale i tak nie przepadam za pochwałami. Wydają mi się one... Dziwne. Od szczeniaka mam wrażenie, że jestem inny, niedoskonały. Że nie zasługuję na pochwały i władzę.
- Wąchasz ziemię, czy co? - zapytała Lucy zaciekawiona moim nietypowym zachowaniem. Uniosłem łeb wyżej, żeby rzeczywiście tak to nie wyglądało.
- Nie. Ja tylko tylko... - urwałem, bo mój wzrok przykuła duża, otwarta przestrzeń, jaką miałem przed sobą. Stanąłem w miejscu. Wyglądała na niezamieszkałą, ponieważ była nie była dość zadbana.
- A może by tak tutaj zamieszkać? Wygląda idealnie.
Lucy gapiła się na przestrzeń z szeroko otwartymi oczami.
- W tej runie?
- Tak.
- Chyba śnisz!
- Mnie się tu podoba. - rzekłem przyspieszając kroku, by się trochę rozejrzeć po okolicy. Lucy westchnęła i z ociąganiem podążyła za mną.

<Lucy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nomida zaczarowane-szablony