Szłam przez wiele nocy, w poszukiwaniu nowego, pięknego terenu
otoczonego ciemnością i złowrogą ciszą. Spieszyło mi się, aby zdążyć
przed świtem. Nienawidzę dnia.
Po kilku godzinach księżyc zaczął zanikać. Już czas schować się w
cieniu... Zaczęłam szukać odpowiednio zacienionego miejsca, z którego
nikt by mnie nie dostrzegł. Po kilkuminutowym szaleńczym poszukiwaniu
znalazłam jaskinię, w której było bardzo ciemno.
- Coś dla mnie... - wyszeptałam, po czym ukryłam się w jamie.
Nie zwróciłam jednak uwagi na pewien szczegół... Tam był wilk. Był ciemnoszary, i wpatrywał się na mnie.
- Czego tu chcesz? - warknął.
Milczałam. Nie miałam pojęcia, co mam odpowiedzieć.
- Czego, tu, chcesz?! - powtórzył pytanie.
- Ja? Ja, jako czystej krwi nocny wilk przybyłam schować się tutaj,
przed oczekującym właśnie dniem. - odpowiedziałam w końcu dominującym i
lekko zniżonym głosem.
- A więc, chowasz się tutaj? - zapytał spokojnie.
- Tak. - odrzekłam.
- Niestety, to są tereny mojej watahy, co prawda małej, ale o silnym charakterze.
Rozmyśliłam się. Milczałam przez dłuższy czas myśląc, czy przypadkiem
nie warto byłoby dołączyć. Potrzebowałam pilnie ochrony przed światłem,
więc bez namysłu zapytałam:
- Mogłabym więc dołączyć?
- Tak... Miejsca w watasze jest sporo. - odrzekł spokojnie basior.
- Rozgość się, a ja powiadomię innych. - dodał.
Nie odpowiedziałam, lecz pobiegłam w głąb jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz