Byłam niepewna swoich kroków w nowej watasze. Księżyc świecił tu inny, a
niestety, słońce również było. Być może tutaj jest moje miejsce, lecz
moje uczucia były rozwiane.
Wiatr lekko powiewał mą sierścią, lekki i dostojny jego szum działał na
mnie kojąco. Mogłam więc choć na chwilę zapomnieć o przykrej
rzeczywistości.
Zaczęłam odczuwać głód. Pomyślałam, że najlepszym rozwiązaniem będzie
jednak przeczekanie tej potrzeby. Spacerowałam spokojnie dalej. Czułam
tysiące najróżniejszych zapachów, oraz setki odgłosów i rozmów innych
wilków. Wiem, że może się to wydawać śmieszne, ale taka jest prawda. Mam
bardzo dobry wzrok, słuch i węch.
Stawiałam kolejno łapy i myślałam. Myślałam, o tym, jaki to księżyc
jest piękny. Jego światło odbijało się na moim futrze. Byłam w pełni
uspokojona i odprężona. Stanęłam więc i zaczęłam wpatrywać się w
księżyc. Myślałam, że nic mi tego nie przerwie. Myliłam się.
Zza siebie usłyszałam głos. Wilczy głos. Z tego, co usłyszałam, była to wilczyca.
- A ty to... Rae? Tak? - zapytała wesoło. Nie wiem, skąd ta energia i
uśmiech na jego, bądź jej pysku. Nie miałam ochoty na rozmowy z
kimkolwiek. Milczałam więc udając, że tego nie słyszałam. Próbowałam
ponownie się odprężyć, jednak znów usłyszałam ten sam głos.
- Hej, przecież wiem, że mnie słyszysz. Masz przecież taki "wspaniały
słuch". - tym razem, wraz z wypowiadanymi słowami śmiała się. To mnie
zirytowało, lecz nadal milczałam. Nie chciałam pogaduszek. Niech
wreszcie pójdzie zająć się innym wilkiem.
- Czemu jesteś taka ponura? - wadera śmiała się.
Miałam jej dość, więc złowrogo odwróciłam w jej stronę moją głowę. Oczy
świeciły mi się, na niebiesko. Światło księżyca nadawało grozy mojemu
spojrzeniu. Zauważyłam, że jest to jedna z wader z tej watahy. Nie wiem
która. Wyszczerzyłam kły, zaczęłam warczeć na znak, żeby się oddaliła.
Obróciłam się całym ciałem w jej stronę. Warcząc, powiedziałam tylko:
- Zostaw mnie w spokoju.
- No dobra, dobra... Myślałam, że chociaż z Tobą da się pogadać...
- Nie da się. - odrzekłam i zaczęłam z wyszczerzonymi kłami biec w jej
stronę. Przegoniłam ją, i wróciłam do wcześniejszego zajęcia.
Zauważyłam, że ona nadal tutaj jest. Powiedziałam więc cichym głosem:
- Czego tutaj chcesz?
- Po prostu... Znalazłam coś, a skoro masz dobry wzrok, myślałam, że na to zerkniesz.
- Nie. - parsknęłam.
- No dobra... Ale może chociaż... No dobra... Ty sztywna i ponura,
głupia idiotko, trzeba się cieszyć z życia. Ale skoro wolisz do końca
życia być taką jak jesteś teraz, to marnie z Tobą.
Milczałam.
<Wadera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz