sobota, 21 marca 2015

Od Severusa "Ta ruina?" cz. 3 (cd. Lucy)

Uśmiechnąłem się lekko widząc jej zmieszanie. Najwyraźniej uznała, że jestem na nią zły.
- Nic się nie stało.
- Na pewno? - upewniła się podnosząc niepewna wzrok, próbując wyczytać z moich oczu, czy mówię prawdę, czy zamierzam ją zrobić w balona.
- Tak, oczywiście.
- To dobrze... - mruknęła wciąż zawstydzona patrząc do wnętrza kubeczka. Również popatrzyłem na kawę. Tak bardzo przypominała mi ona mój dawny dom oraz panujące tam zwyczaje...
- Wiesz, to bardzo miło z twojej strony, że pomyślałaś o tym, by przygotować kawę. Jest bardzo smaczna.
- Dziękuję.  To jest tak właściwie moją pasją. Bez tego nie potrafię żyć. Zapach świeżo mielonych ziaren kawy, skórek pomarańczy, cynamonu czy innych przypraw, spienionego mleka... - rozmarzyła się lekko przymrużając oczy. Pokiwałem w zamyśleniu głową.
- To widać gołym okiem... Po raz pierwszy od kilku lat mogę wypić filiżankę kawy. Niemalże zapomniałem jak smakuje, lecz od samego aromatu zdołałem sobie to przypomnieć... Niestety, ale we Watasze Szlachetnego Kamienia nie było tej prawdziwej kawy, tylko magiczna, o naturalnym, słodszym smaku, bardziej przypominającym watę cukrową. Może i mojemu bratu by ona zasmakowała, gdyż nie znosi kawy.
- Zaraz... Nie lubi kawy?
- No niezbyt. Od samego zapachu ma mdłości. To jego słaby punkt. - wywróciłem oczami.
- Jak można nie lubić kawy? - zbuntowała się dziewczyna. Wyglądała na zbulwersowaną.
- Wygląda na to, że jakoś można. I to właśnie on uważa mnie za dziwaka.
- Ciebie? On sam jest dziwny. Nie znoszę wilków, które nie mogą przełknąć tego niebiańskiego napoju! Toż to mieszanka nektaru, ambrozji i afrodyzjaku w jednym!
- Chyba masz rację. - zaśmiałem się cicho biorąc łyk kawy.
- A właśnie... Opowiesz mi trochę o nim? Jesteście do siebie tacy podobni? Mówiłeś chyba tylko tyle, że to twój starszy bliźniak, jest królem wilczej stolicy, czyli Białego Królestwa i tyle, że wyrządził ci okropną krzywdę wysyłając cię bez powodu do innego wymiaru. No i jest strasznym idiotą, bo nie lubi kawy. - rzekła stukając delikatnie paznokciami o ściankę kubka.
- Podobni chyba tylko z wyglądu... No więc jak już chyba wiesz na imię mu Glory. Rozróżniano nas chyba tylko i wyłącznie po odmiennych kolorach oczu. On miał błękitne, tak jak bezchmurne niebo w gorący, wakacyjny dzień, a ja krwistoczerwone, przez co często naśmiewano się, że jestem jakąś dziwną krzyżówką wilka i wampira, co było kompletną bzdurą. W każdym razie sprawialiśmy pozór zgodnego rodzeństwa, kryjąc rosnący z każdym dniem spór. Ojca nigdy nie widzieliśmy... No może i widzieliśmy, ale nawet go już nie pamiętamy. Matka zaginęła, gdy mieliśmy po 2 lata. Wtedy narodziła się nasza siostra, a Glory objął władzę. Wtedy kompletnie oszalał. Siostrą była jak się domyślasz Fire, którą już zdążyłaś poznać. Niestety, ale ja też nie wiem co się z nią stało. Zdaję sobie sprawę tylko z tego, że była ona szpiegiem Glorego, gdyż odeszła bez słowa z Watahy Szlachetnego Kamienia dzień przed oficjalnym rozpadem. Czuję, że to między innymi dzięki niej stało się to co stało. Wiem, że może się zdawać, że jestem potworem, ponieważ oskarżam o coś takiego własną siostrę, ale taka jest prawda.
- Zaraz... Czyli moja prawie-przyjaciółka zniszczyła nasze życie? I całą watahę? Celowo? - zdumiała się Lucy.
- Tak... Ale patrząc na to od innej strony, to gdyby nie to, to Czarne Królestwo nigdy by nie powstało, a Fire i Glory nie myśleliby, że wąchamy kwiatki od spodu.
Dziewczyna roześmiała się.
- Zaczynasz mówić zupełnie jak ja.
- Wygląda na to, że spędzam z tobą za dużo czasu.
- A to źle? - spoważniała.
- Nie. Wreszcie przestanę być sztywniakiem i trochę "znormalnieję".
- Nie musisz... Czasami odbieganie od normy jest wyjątkowe i za razem bardzo interesujące. Przykuwasz w ten sposób uwagę innych. Nie zmieniaj się.
Popatrzyłem na nią nic nie mówiąc. Ma trochę racji... Jak to by powiedziała moja rodzicielka: "inność jest fajna", co było jej życiowym mottem. Lucy dopiero po chwili zrozumiała, co powiedziała i zawstydzona po raz kolejny spuściła wzrok.
- Rozumiem... - odparłem przerywając kłopotliwe milczenie. Lucy jednak wciąż chyba nie wiedziała, jak ma się wytłumaczyć.

<Lucy? Brak weny>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nomida zaczarowane-szablony