Przyjrzałam się basiorowi, który wcześniej przybrał postawę bojową.
- Nie musisz jeżyć przede mną sierści. Jakbym chciała cię zabić, już
wpatrywałabym się w twoje zwłoki. - zażartowałam mrugając do samca.
- Polemizowałbym. - odpowiedział, odrobinę łagodniej niż wcześniej.
- Cóż, udam, że nie słyszałam. No więc? Co taki samotny basior robi w
naszych skromnych progach? - mówiłam, w międzyczasie okrążając go, żeby
się dobrze przyjrzeć. Mit lekko zaniepokojony podążał za mną wzrokiem,
ale chyba bezbronna wadera z masą wszelkich ozdób na ciele nie powinna
stanowić dla silnego wilczura zagrożenia? Jednak zostając przy silnym,
rzeczywiście był dość umięśniony, sprawiał wrażenie inteligentnego i nie
owijając w bawełnę, całkiem przystojnego. Dużych rozmiarów skrzydła,
gęste dwukolorowe futro i zjawiskowe oczy koloru bezchmurnego nieba w
połączeniu wywierały mocne wrażenie, szkoda tylko, iż ja potraktowałam
ten fakt nazbyt obojętnie.
- Chyba nie mam ochoty zwierzać się nowopoznanej osobie. - stwierdził
sucho, choć ja i tak wyczułam skryty w tym zdaniu żal, dlatego
postanowiłam nie drążyć tematu.
- To może po prostu dołączysz do naszego królestwa? - zaoferowałam uprzejmie.
- Królestwa? Chyba nie mam do czynienia z królową? - zaciekawił się. W
odpowiedzi kiwnęłam przecząco głową. "Na razie" dopowiedziała w
myślach moja upierdliwa podświadomość.
- Nie żartuj. Chodź, zaprowadzę cię do króla, on zdecyduje. -
poprowadziłam go w stronę drewnianej chatki Severusa, ignorując
nieznośne myśli na jego kuszący temat.
< Bardzo, bardzo, bardzo przepraszam Jemito. Kryzys twórczy. Możecie mnie utopić w kiślu w ramach rekompensaty >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz