- Jeśli chcecie. - powiedziała mama. Podekscytowana Istoria podskoczyła.
Ja zająłem miejsce koło mamy. Jej opowieści jakoś tak... Uspokajały
mnie.
- Więc... Może być o małej niegrzecznej waderce?
- Tak! - krzyknęliśmy zgodnie razem z Istorią. Mama wzięła głęboki wdech.
- Kiedyś żyła sobie mała waderka...
- Jak to kiedyś? A nie "dawno dawno temu, za górami, za lasami..." ? -
spytała Istoria. Też się dziwiłem, co tym razem mama wymyśliła, bo
większa część jej opowieści zaczynała się od "dawno temu".
- Ale to nie taka standardowa opowieść. Dzieje się w czasach zbliżonych do naszych. Posłuchajcie, to się dowiecie.
Skinąłem głową, a mama kontynuowała opowieść.
- Więc żyła sobie waderka. Jej rodzice byli bardzo opiekuńczy, i nie
chcieli żeby waderka zapuszczała się daleko bez ich zgody. Lecz mała
waderka była bardzo żywiołowa. Nie chciała siedzieć w znanych terenach,
tam gdzie pozwalali jej rodzice...
- No. - przerwała jej Istoria. Wszyscy się na nią popatrzyliśmy - Em... Ja też tak mam
Mama zaśmiała się.
- Pewnego razu zobaczyła z daleka ludzi. Mieli strzelby, i strzelali do
saren. Mała nie bała się ich, ponieważ skojarzyła to z tym, że wilki też
polują na sarny. Stwierdziła, że może ludzie pomagają wilkom łapać te
sarny. Bardzo się myliła. - ton naszej mamy stał się poważny. - Podeszła
bliżej, chcąc się z nimi pobawić. Myśliwi zauważyli ją. Chcieli ją
zestrzelić, ale...
- Ale co?! - krzyknęła Istoria trzęsąc się z podekscytowania.
- Ale... Ale... - nasza mama chyba nie mogła się zdecydować, co
powiedzieć - Ale chybili. Mała wadera przestraszyła się nie na żarty.
Zaczęła uciekać, ale... Kłusownicy ją dogonili. Złapali i włożyli do
klatki. A potem poszli głębiej w las, wiedząc że jeśli jest tu mały
wilczek, to gdzieś muszą być jego rodzice. Znaleźli ich. Nie mieli szans
uciec... Oni.. oni ich rozstrzelali... ale małej udało się uciec z
klatki... Przy... przygarnęły ją inne wilki... I już zawsze ich słuchała.
- pod koniec mojej mamie trząsł się głos. Istoria miała strasznie
zdziwioną minę.
- Ale... Ale jak to? Przecież ludzie nie mogą być źli! Sama możesz być mamo człowiekiem!
- Bajeczko, nie wszyscy ludzie mogą się zmieniać wilki. A to że nie są
wilkami, sprawia że cały czas wszystko widzą wysoko i myślą że są panami
świata i panują nad zwierzętami. A to czyni z nich złych.
- Ja... Nie rozumiem tego. - powiedziałem niepewnie.
- I dobrze. To tylko bajka, coś takiego nie dzieje się naprawdę. Ale i
tak musicie uważać na ludzi. Eh, słaba jestem w opowiadaniu bajek. Ale
pożyczę od mojej znajomej, Skayres taką fajną ilustrowaną opowieść.
Spodoba wam się.
- Jej! - powiedziała moja siostra na powrót uśmiechnięta. Ja wciąż jednak nie mogłem się otrząsnąć po tej opowieści.
- Uważajcie na siebie i nie oddalajcie się. Zostańcie tutaj, możecie się
pobawić. Ja idę do tatusia, będę w szałasie. - powiedziała mama
odchodząc. Minę miała wciąż poważną.
Udawaliśmy z Istorią że bawimy się w berka. Posłałem jej porozumiewawcze spojrzenie. Mieliśmy zamiar trochę podsłuchiwać.
Podeszliśmy od tyłu do szałasu i przycupnęliśmy za wystającym patykiem.
- Shammen, daj spokój. Ona nic im nie zrobi. Mogą sobie tam chodzić, tam jest bezpiecznie.
- Blisko niej nigdy nie jest bezpiecznie.
- Przestań, Shamm. Ona taka nie jest i ty dobrze o tym wiesz.
- Nie widziałaś jej wściekłych oczu kiedy ostatnio tu przyszła?!
- Nie krzycz, bo dzieci nas usłyszą.
- Filos, ja nie chciałem cię denerwować, ale to ona mi to zrobiła. To ona
mnie odepchnęła, wtedy kiedy ci powiedziałem, że się potknąłem.
- Wiedziałam, że kłamałeś. - mama westchnęła - Proszę cię, pozwól jej chociaż ich zobaczyć! W końcu jest ich "ciocią".
- Ale tylko jeśli któreś z nas tam będzie.
- Dobrze. A na razie chodź, pobawimy się z nimi.
- Ja się pobawię. Ty sobie odpocznij.
- Dziękuję.
Dopiero po chwili zrozumiałem, że nasz tata tu idzie. Co oznacza, że...
- O, oh. - jęknęła Istoria kiedy stanął nad nami ... nasz tata.
(Shammen lub Istoria. W sumie jedno i to samo xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz