niedziela, 12 czerwca 2016

Od Shaten "Mroczny anioł stróż" cz. 1 (c.d Filos)

Pierwszy raz od tygodnia wyszłam z szałasu. Czułam jak mam dreszcze na karku. Tak dawno nie wychodziłam, że zaczęłam bać się świata. Poszłam parę kroków dalej i zobaczyłam jak otwierają się drzwi od szałasu mojej "przyjaciółki". Natychmiast zmieniłam się w cień i schowałam się za ścianą.
- Mamo! Mamo! Możemy iść na spacer?! - spytała mała waderka.
- Oczywiście Istorio, ale nie odchodźcie za daleko! - uśmiechnęła się Filos i poszła z Shammenem na spacer w drugą stronę. Pierwsza zasada wychowywania młodych: NIE pozwalać im iść SAMYM na spacer bez opieki. Poszłam za szczeniakami w głąb lasu.
- Nie złapiesz mnie, Onyx! - krzyknęła Istoria uciekając w głąb lasu.
- Założymy się? - zaczął biec szybciej w głąb lasu. Ta... i kto musi się nimi opiekować? Ja. Wadera, która nie powinna się nawet do nich zbliżać, a i tak ich pilnuje. Właśnie moją logikę trafił szlag... znowu. Pobiegłam za nimi nadal będąc w formie cienia. Moje oczy świeciły niczym czerwona lampka na niebie. Małe szczeniaki nie zatrzymywały się i były dość daleko od królestwa. Pilnowałam młode szczeniaki, by te nie uciekły ode mnie za daleko. Młode po jakimś czasie zrozumiały, że są daleko od domu.
- Istoria... wiesz, którędy mamy wracać? - spytał Onyx.
- Nie. Myślałam, że ty pilnujesz drogi - powiedziała biała waderka i zaczęła piszczeć ze strachu. Przewróciłam oczami,
- I to ja jestem nie odpowiedzialna... - mruknęłam w myślach - tylko jak im pomóc tak, by nie myśleli, że to ja... W tym momencie wpadłam na pomysł. Niewidocznie wchłonęłam się w cień Istorii.
- Istoria patrz! Twój cień! - krzyknął Onyx patrząc na mnie myśląc, że tym dużym cieniem (czyli ja) jest cień Istorii.
- Moja moc! Uaktywniła się! - krzyknęła szczęśliwa Istoria. Odczepiłam się od jej cienia i "przykleiłam" się na kamień wciąż będąc cieniem.
- Jesteś mną tyle, że dorosłą? - spytała Istoria, patrząc na mnie i na moje czerwone ślepia. Zamknęłam oczy przytakując.
- Wiesz jak stąd wyjść? Do domu? - Onyx spytał, a ja przytaknęłam ponownie.
- A możesz mówić? - spytała Istoria. Zaczęłam biegać wokół nich i zatrzymałam się przed nimi jako moja mroczna strona. Prawie kontrolują swoją ciemną stronę, ale nie na tyle, bym mogła często jej używać.
- Czyli? - spytały szczeniaki równocześnie. Zaprzeczyłam. Zaczęłam iść w stronę królestwa, co chwilę znikając i pojawiając się dalej o parę metrów. Gdy byłam od nich cztery metry dalej pokazałam im ruchem głowy, by poszli za mną.
- Ona chce nas gdzieś zabrać... - odparł Onyx.
- A jeśli to pułapka? - zapytała Istoria.
- To przecież ty, tylko z przyszłości - odparł czarny szczeniak.
- To ja mam tak wyglądać?! - spytała wystraszona.
- Przypominam ci, że to twój cień - dodał. Mój ogon dymił niczym prawdziwy cień tak samo jak łapy i futro.
- Mamy inne wyjście? - spytał szczeniak.
- No właśnie nie... - waderka wzięła głęboki oddech - chodźmy - zaczęli iść w moją stronę, a ja tylko na nich patrzyłam, machając ogonem na boki. Gdy byli blisko mnie, pojawiłam się od nich dalej. 
- Ej, czekaj! - zaczęli biec w moją stronę, a ja za każdym razem, gdy byli blisko, znikałam parę metrów dalej. Najwyraźniej ich to bawiło, bo nie widziałam, by się bały. Wręcz przeciwnie. Biegli za mną z uśmiechem na pyskach. Gdy byliśmy blisko królestwa, zniknęłam rozpływając się. Schowałam się za drzewem.
- Ej, gdzie ona się podziała? - spytał Onyx.
- Nie wiem, ale zobacz! Jesteśmy w domu! Mamo! - krzyknęła Istoria, biegnąc w stronę Filos.
- Boże, jesteście! - krzyknęła zmartwiona wadera, przytulając młode.
- Mamo! Tato! Istoria nas uratowała! - krzyknął Onyx, wskakując na grzbiet Shammena.
- Jak to? - spytał zaciekawiony Shamm.
- Mój cień! Zmienił się we mnie z przyszłości i nas wyprowadził z lasu! - krzyknęła mała waderka.
- Mówiłam, byście uważali! - krzyknęła - Ale... cień? Jak on wyglądał? - spytała zaciekawiona.
- Czarna, czerwone oczy i z cienia!  - spytała zamieszana Istoria.
- Jesteście pewni, że tak wyglądała? - spytała.
- Widzieliśmy ją przez moment... była cieniem. Po jakimś czasie zmieniła się w wilka. Nie mieliśmy szansy się jej przyglądnąć - odparł Onyx.
- Filos, jesteś przewrażliwiona... zrozum. Jest tam, zamknięta - Shammen wskazał łapą mój szałas - nie wyjdzie stamtąd nawet za koszt swojego życia - Filos posmutniała.
- Miałam nadzieję...
- Zapomnij o niej - uśmiechnął się Shammen i ją pocałował - teraz masz nas. My jesteśmy twoją rodziną, a to był jej wybór - Shammen zabierając młode poszedł do domu.
- Shaten... nie możesz się tak ukrywać - podeszła do drzwi mojego mieszkania. Jako cień weszłam do domu i zmieniłam formę w normalną siebie z niebieskimi paskami.
- Wróć do mnie, do nas... bez Ciebie nie jest tak samo - po jej głosie było słychać, że płacze. Podeszłam do drzwi, chcąc je otworzyć.
- Filos, zapomnij o niej... nic nie zrobisz... - odsunęłam się od drzwi - teraz masz inne rzeczy na głowie, niż martwienie się o nią - odparł Shammen, przytulając ją.
- M... masz rację... chodźmy, bo znowu się zgubią - para zakochanych odeszła od moich drzwi idąc do młodych. Ponownie zmieniłam się w mroczną formę i wyszłam, nie otwierając drzwi. Onyx popatrzył na mnie, odwracając się.
- Pssst. Ist, patrz - popatrzyła za siebie, by popatrzeć na mnie.
- Mamo, spójrz! - kiedy szczeniaki się odwróciły, zniknęłam za drzewem.
- Co? - spytała Filos odwracając się.
- Była tu! - krzyknęły młode równocześnie.
- Dzieci... chodźcie musiało wam się przewidzieć - ruszyli dalej, a ja patrzyłam na ich wolny krok. Patrząc na nich, wyobraziłam sobie jak ja idę obok nich. Puściłam łzę na ziemię, która zmieniła się w kryształ i schowałam się w domu zakreślając na ścianie kolejny dzień swojego życia. Podeszłam do Snow'a i go przytuliłam.
- Jak tam skrzydło? - spytałam z uśmiechem, ukrywając swój smutek. Położyłam się na kocu i zasnęłam, a Snow, mój zimorodek, którego znalazłam w lesie zasnął wtulając się w moje szorstkie futro na karku.
<Filos? Napisz swoją perspektywę>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nomida zaczarowane-szablony