- To teraz moja kolej… - Szepnąłem. Znów nas wszystkich otoczyła biel.
Widziałem Siebie i Adelin. Shaten, ja i Qui byliśmy ukryci w krzakach,
gdyż Ja i Moja partnerka w koszmarze byliśmy w lesie. Widziałem z dala
Oberona. Pora odciągnąć Sennego Mnie od Adelin, a Oberona również.
- Mój koszmar, to przechadzka moja i Adelin, gdy Oberon przybiega i
zabiera mi ją… Nieważne, Filos, ty odciągniesz Sennego Mnie, rzuć we
Mnie śnieżką, czy coś. Ty Shaten, odciągnij uwagę Oberona. Przypomnę, że
jest chciwy i z pewnością zainteresuje się kryształami. Ja zajmę się
Adelin. – Znów robiłem coś głupiego. Ale nie ma innej rady. Qui rzuciła
we Mnie śnieżką, Shaten pobiegła w osłonie lasu do Oberona, wyczarowała
za nim kryształy i wypowiedziała jego imię. Ten obrócił się i zaczął
biec do iluzjonistycznych klejnotów. Senny Ja obejrzałem się i
rzeczywiście pobiegłem w stronę, skąd pochodziła śnieżka. Teraz pora
zająć się Adelin. Podszedłem do niej.
- Chodź, zaprowadzę cię gdzieś. – Uśmiechnąłem się do niej, a ona
zrobiła to samo. Nie wiedziałem gdzie iść, bo do końca nie znałem mojego
snu, oprócz klifu, gdzie we śnie spadłem. Cóż, warto spróbować.
Zaprowadziłem tam znaną mi waderę. Zobaczyłem biegnącego, Sennego Mnie.
Od razu zasłoniłem Mnie przed Adelin.
- Coś się stało? – Spytała zdziwiona. Potrząsnąłem głową, co miało
oznaczać „nie” i wszedłem z waderą na sam koniec klifu. Kątem oka
obserwowałem, co się dzieje. Dostrzegłem Oberona, biegnącego do nas.
Wiedziałem, co mam zrobić. Zasłoniłem ciałem Adelin. Jednak przyszło mi
na myśl, że i tak Adelin jest w łapach Oberona… ale chodzi tu tylko o
koszmar. Gdyby Oberon mnie zabił, obudziłbym się i nie nękał mnie sen,
jak to mój rodzony brat zabiera mi partnerkę. Wilk powalił mnie na
ziemię, zamknąłem oczy i spadłem z klifu. Obudziłem się. Obie wadery
jeszcze spały. Zaraz obudziła się Shaten.
- Twój brat jest żałosny. Żeby tak biec za iluzją, bo jest się tak
chciwym… - Skinąłem tylko głową i popatrzyłem na Filos. Budziła się.
- I jak poszło? – Uśmiechnąłem się do wadery, która ospale podniosła głowę.
- Zainteresował się jakimś zającem przebiegającym nieopodal. – Qui
potrząsnęła głową, by się ‘rozbudzić’ i wyjść z sennego transu. – Teraz
pora na koszmar Shaten.
< Nie wiem jaki ten koszmar, a kompletnie nie wiedziałam, jak mam odpisać. Shaten? Bądź mą nadzieją. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz