wtorek, 19 lipca 2016

Od φίλος "Mroczny anioł stróż" cz. 2 (c.d Shaten)

- Mamo! Mamo! Możemy iść na spacer?! - spytała Istoria.
- Oczywiście, Istorio. Ale nie odchodźcie zbyt daleko. - powiedziałam uśmiechnięta. Odeszłam z Shammenem w drugą stronę. Posłał mi zdziwione spojrzenie, ale się nie odzywał. W sumie nie byłam do końca przekonana żeby puścić dzieci same, ale wątpiłam by coś im się mogło stać. Było tu dość bezpiecznie, a ich słodkie zapewnienia że nie odejdą daleko zmiękczyły moje serce. No tak... Chyba jestem słabą matką.
Minęliśmy szałas Shaten który na pierwszy rzut oka wyglądał na pusty.
- Chyba jej tu nie ma. - powiedziałam skręcając w tamtą stronę.
- Jest. Wiesz że ona nigdy nie daje oznak życia. Dlaczego miałaby stąd wychodzić?
Przeszliśmy się w stronę wodospadu. Chodziliśmy w zupełnej ciszy.
- Filos. - powiedział Shammen, nagle uśmiechając się jak psychopata.
- Tak?
- Zapomniałem o Adelin.
Uśmiechnęłam się mimowolnie. Do tego zawsze dążył. Chciał zapomnieć o przeszłości. Żyć teraźniejszością, nie martwiąc się o jutro.
- Teraz jesteśmy rodziną. - powiedziałam przytulając go. Usiedliśmy zaraz nad wodą. Spoglądałam w swoje odbicie. Miałam bardzo skonsternowaną minę. Zaśmiałam się i uderzyłam powierzchnie wody łapą sprawiając, że zaczęła drgać jeszcze bardziej zakrzywiając moje odbicie.
- Może powinniśmy już wracać? Znaleźć dzieci i wrócić do szałasu.
- Może.
- To chodźmy.
Zapewne teraz bezpowrotnie zepsułam nastrój szczęścia i spokoju który tutaj panował.
Ruszyliśmy w powrotną stronę, by poszukać dzieci.
***
- Onyx! Istoria! - krzyczeliśmy na zmianę z Shammenem. Zza drzewa wyłoniło się rozradowane rodzeństwo.
- Mamo! - usłyszałam krzyk Istori podbiegającej do mnie szczęśliwie.
- Boże, jesteście! - krzyknęłam ze szczęścia
- Mamo! Tato! Istoria nas uratowała! - powiedział Onyx.
- Jak to? - zapytał Shammen
- Mój cień! Zmienił się we mnie z przyszłości i nas uratował! - krzyknęła rozradowana waderka
- Mówiłam żebyście uważali! - jęknęłam - Ale... cień? Jak on wyglądał?
- Czarna, czerwone oczy i z cienia! - mruknęła Istoria
- Jesteście pewni, że tak wyglądała? - spytałam. W głowie kołatała mi tylko jedna myśl: "Shaten"
- Widzieliśmy ją przez moment... była cieniem. Po jakimś czasie zmieniła się w wilka. Nie mieliśmy szansy się jej przyglądnąć - powiedział cicho Onyx
- Filos, jesteś przewrażliwiona... zrozum. Jest tam, zamknięta - Shammen wskazał łapą szałas Shaten - nie wyjdzie stamtąd nawet za koszt swojego życia
Spuściłam wzrok.
- Miałam nadzieję... - mruknęłam cicho
- Zapomnij o niej - powiedział uśmiechnięty Shammen, całując mnie - teraz masz nas. My jesteśmy twoją rodziną, a to był jej wybór - Oddalił się razem ze szczeniętami do szałasu.
- Shaten... nie możesz się tak ukrywać - podeszłam do jej szałasu. Nie wydawało mi się nawet prawdopodobne by tam się znajdowała.
- Wróć do mnie, do nas... bez Ciebie nie jest tak samo - zaczęłam płakać. Usłyszałam cichy dźwięk ze środka. Nie, z pewnością się przesłyszałam.
- Filos zapomnij o niej... nic nie zrobisz... teraz masz inne rzeczy na głowie niż martwienie się o nią - powiedział Shammen, obejmując mnie
- M... masz rację... chodźmy, bo znowu się zgubią - odeszłam z Shammenem.
- Mamo, spójrz! - krzyknęła Istoria.
- Co? - spytałam odwracając się w ich stronę.
- Była tu! - krzyknęły szczenięta
- Dzieci... chodźcie musiało wam się przewidzieć - powiedziałam cicho. Odeszliśmy razem do naszego szałasu. Teraz jesteśmy rodziną. Trzymamy się razem.
Mimo to jedna samotna łza spłynęła po moim policzku uderzając o suchą glebę.

(Proszę , Shaten. Wreszcie xD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nomida zaczarowane-szablony