W trakcie tego pocałunku otrzeźwiałam natychmiastowo,
Lecz jak na złość z moich ust nie wypłynęło żadne słowo.
- Severusie! Co się stało?
Czy ci myśli postradało?
Czy ktoś przejął twoją duszę?
Mów mi szybko, bo uduszę! -
- Ale o co ci znów chodzi?
Ach, rozstrzepani ludzie młodzi!
Najpierw czegoś oczekuje,
Zaraz potem mnie linczuje. -
Lecz nie przejmując się jego pomrukami bez składu
Natychmiast się doprowadziłam do względnego ładu
I zarzuciłam swe dłonie na jego ramiona,
A serce radość ogarnęła nieprzenikniona.
- Przecież nie jestem na ciebie obrażona.
Choć przyznaję, iż śmiertelnie zaskoczona,
Sevciu, zdajesz sobie sprawę z naszego zbliżenia?
Toż to jest sprawa nie do pomyślenia! -
Chłopakowi prawie wyszły oczy z orbit
I rozmyślając w przyszłość niczym Norwid,
Zaczął szaleńczo machać rękoma,
Jakby się żegnał, myśląc, iż kona.
- Nie byłem niczego świadomy!
Te owoce na oczy rzuciły mi zasłony.
To tyś mnie do tego namówiła
Twierdząc, że nie będziesz względem mnie już miła. -
Usłyszawszy te perfidne oskarżenia
Odsunęłam się od niego pełna rozgoryczenia.
- Teraz tak uważasz? Na mnie winę zwalasz?
Proszę bardzo, zostawiam cię w spokoju zaraz. -
Zebrałam się do kupy i ruszyłam przed siebie,
Nie zważając, iż Słońce z Teletubisiów widzę na niebie,
Przede mną grasują uśmiechnięte ciastka,
A serce tęsknoty ciąży namiastka.
Jednak ciężar ten zniknął ze zjawieniem Sevusia,
Który pobiegł za mną jak uciekająca trusia.
- Lucy, poczekaj, nie złość się, proszę... -
- Ah, twoją obecność już ledwo znoszę,
Najpierw wymyślasz, potem całujesz,
Czy ty w ogóle coś do mnie czujesz? -
Na to chłopak palnął lekkiego buraczka
I zaczął chodzić w koło podobnie jak kaczka.
- Sam już nie mam pewności
Jakie uczucie w mym sercu gości.
Jesteś moją przyjaciółką wierną,
Niestety ja w miłości osobą jestem mierną...
Czy nie możemy zostać przy relacji aktualnej?
Nie chcę odczuć negatywnie tej zmiany diametralnej. -
Na to westchnęłam teatralnie,
Po czym odrzekłam jakże banalnie.
- Naturalnie, że możemy...
Lecz czy na pewno oboje tego chcemy? -
I na jego pozytywne kiwnięcie głową
Wypowiedziałam takie oto słowo.
- Zgoda... - wtedy Sevuś przeciągle ziewnął
I mnie znużenie po całej sytuacji obiegło.
- Chodźmy odpocząć, jestem wykończony. -
Lecz zanim dzień ten został zakończony,
Chwyciłam go za rękę i nie oczekując sprzeciwu,
Spoczęliśmy w tym samym miejscu magicznego niwu.
< Błagam, nie karz mi już więcej rymować. A oto moje najgorsze i najkrótsze op. Ale cd już prozą, proszę >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz