wtorek, 11 sierpnia 2015

Od Severusa "Pojedynek na pokaz oraz dziwne krzyki i mała wilczyca" cz. 4 (cd. chętny)

Po zjedzonym posiłku po prostu położyliśmy się w wysokiej trawie pachnącej późnym latem i obserwowaliśmy błękitne niebo. Nie mówiliśmy nic. Przymknąłem oczy i pozwoliłem, by różne przemyślenia zawładnęły mym umysłem. Czarne Królestwo liczyło sobie już dobre pół roku, a i tak nic się nie zmieniło od początku. Mieliśmy tyle wolnego czasu, że mogliśmy robić co tylko chcemy... tylko, że znając życie z czasem skończy się na tym, że nikt nie będzie chciał przez to w przyszłości pracować, choć jest to nieuniknione. Jeśli chcemy liczyć na jakiś rozwój, musimy koniecznie wziąć się do pracy. Podniosłem się z trawy, więc Noodle posłała mi pytające spojrzenie.
- Ogłoszę zebranie przy Wodospadzie Adrtemetdri.
- Po co? - zapytała, przysłaniając sobie oczy łapą, gdyż słońce ją oślepiało. - Coś się stało?
- Nie, nie... tylko coś sobie uświadomiłem. Niebawem nastąpią małe zmiany w sposobie bycia tego oto Królestwa.
- O... jakie?
- Przyjdziesz, to zobaczysz. Zebranie będzie miało miejsce za około godzinę.
- Ok. Jak musisz, to idź - odpowiedziała, więc bez słowa odszedłem.
*** 
Ze wszystkich pozostało mi jedynie powiadomić jeszcze Warrora... Nie miałem pojęcia, gdzież mógłby się podziać, ponieważ od dłuższego czasu go nie widziałem. Rozglądałem się po okolicy, lecz nigdzie nie wyczuwałem jego zapachu. Nagle usłyszałem głośne szuranie, więc gdy tylko skierowałem łeb w tamtą stronę, już pod moimi łapami leżał wilk. Wydeptana trawa wskazywała na to, że sturlał się ze zbocza. Zdezorientowany popatrzyłem na niego i rzekłem:
- Co ty robisz?
Warror podniósł głowę, posłał mi szybkie spojrzenie i równie prędko podniósł się z ziemi.
- Siemka... Przebiegała tedy mała popielata wilczyca?
- Nie... Dlaczego pytasz? - rzekłem, marszcząc brwi.
- Tak tylko... Widziałem jakąś, lecz szybko uciekła. Nie była z watahy.
Westchnąłem.
- Przypominam ci, że jest to Czarne Królestwo, a nie wataha.
Warror spuścił głowę zawstydzony.
- Ach, tak. Zapomniałem.
- Tak właściwie, to cię szukałem.
- Naprawdę? - popatrzył na mnie zdziwiony.
- Owszem. Za kilka minut jest zebranie przy Wodospadzie Adrtemetdri. Powinieneś się tam pojawić. Mam coś ważnego do ogłoszenia.
- Co takiego?
- Przyjdziesz, to zobaczysz.
- No tak. Może od razu pójdę z tobą? Z tego, co mówisz, wynika, że właśnie zamierzasz tam iść.
- Nikt ci tego nie broni. Jak chcesz, to idź.
- Jasne - mówiąc to, żwawo ruszył w przeciwnym kierunku. Podążyłem za nim. Do Wodospadu nie było daleko, więc kilka minut wystarczyło, byśmy dotarli do celu. Szybko przebiegłem wzrokiem po pyskach wilków, poznając w nich znajome mi osoby. Wszyscy byli obecni i w zniecierpliwieniu czekali na to, aż powiem, o co mi chodzi. Sprawnie wdrapałem się na najwyższy kamień i zacząłem mówić:
- Witam wszystkich serdecznie na pierwszym takim zebraniu. Postanowiłem je zorganizować przez jeden znaczący problem, tyczący się Czarnego Królestwa. Otóż większość z was myli je z watahą. Dzieje się tak przez brak rozpoczętej budowy Pałacu czy innych obiektów, które już od ponad pół roku mamy w planach. Jak się już domyślacie, chciałbym ogłosić, że od jutrzejszego dnia bierzemy się ostro do roboty i każdy powinien się pojawić o wschodzie słońca na terenie budowy... Ponadto powinniśmy odbyć głosowanie, który budynek ma iść na pierwszy ogień. Każdy może zagłosować dwa razy, nie mniej, nie więcej. Obiekt, który otrzyma najwięcej głosów, zostanie wykończony jako pierwszy, a który o kilka mniej, jako drugi. Budynki, które mają powstać jako trzecie i czwarte zostanie wybrany na kolejnym zebraniu. Macie minutę na przemyślenie decyzji.
Wilki zaczęły między sobą szemrać. Cierpliwie czekałem, aż zakończą naradę, po czym uciszyłem ich uniesieniem łapy.
- A więc zaczynajmy. Kto jest za tym, aby jako pierwszy został wybudowany Czarny Pałac?
Szybko przeliczyłem ilość podniesionych łap. Wyszło na to, że były trzy.
- Kto jest za głównym miastem?
Po raz kolejny trzy łapy.
- Świątynią Wilczych Bogów?
Jedna łapa. 
- Amfiteatrem?
Cztery łapy.
- I cmentarzem?
Siedem łap. Szybko przypomniałem sobie, który obiekt dostał najwięcej głosów, przeliczyłem je, a następnie oznajmiłem:
- Wyniki wyglądają następująco: jako pierwszy zorganizujemy cmentarz, kolejny będzie amfiteatr. Jak już mówiłem: na terenie wyznaczonym dla cmentarza widzimy się jutro o świcie. Dziękuję za obecność, to koniec zebrania. Możecie się rozejść.
Po tych słowach miękko zeskoczyłem z kamienia.

P.S. Tak na przyszłość: Severus nie śmieje się tak często... wstydzi się tego.

<Ktoś chętny? Dokucza mi brak weny, dlatego op. jest takie "bez pomysłu" ;/>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nomida zaczarowane-szablony