wtorek, 2 lutego 2016

Od Segry "Kto pod kim dołki kopie..." cz.3 (C.D Chętna wadera)

- Ja to tylko umiem panować nad wodą. Nic więcej.
Miałam zawsze wrażenie, że jestem inna. Wszyscy mają takie nadzwyczajne umiejętności... W każdym razie, to chyba lepiej, niż gdybym miała być zwyczajnym wilkiem.
- A w czym że tak powiem się specjalizujesz? Chodzi mi o Twoją rolę w stadzie.
- Opiekunka młodych. - Uśmiechnęłam się na myśl o małych kulkach futra, o tych łobuzach, których trzeba pilnować. - A Ty?
- Jestem szamanem i nauczycielem. Szczeniaków oczywiście.
Odpowiedź trochę mnie zdziwiła. Rzadko kiedy zdarza się, by basior zechciał zostać kimś, kto ma cokolwiek związanego z wilczymi, puszystymi kulkami o nazwie szczenięta. Rozumiem, gdyby wadera postanowiła przyjąć takie stanowisko - ale basior? Jest to na swój sposób oryginalne, wyróżnia się z tłumu. Ja osobiście wolę wtapiać się w tło, ale moje oczy zbytnio zwracają uwagę ze względu na kolor. Lubię je, bo mają kolor morza, wody, ale nie lubię, gdy wszyscy się w nie wpatrują. Po prostu nie lubię.
- Znasz jakieś ciekawe miejsce tutaj? - Spytałam dla podtrzymania rozmowy, a pytanie bezsensowne nie było, nawet nie wiedziałam, gdzie zmierzamy.
- Jestem tu od niedawna, to znaczy się w watasze. Trochę się tu włóczyłem.
- Ja też, ale nigdy na tereny obcej watahy nie wchodziłam. - Trochę mijało się to z prawdą, ale w końcu nigdy naumyślnie na czyjeś posiadłości nie wchodziłam. To chyba nie przestępstwo?
Podążałam za basiorem, ufając, że rzeczywiście prowadzi mnie do jakiegoś ciekawego miejsca. Byłam trochę przestraszona, nie byłam świadoma, gdzie idę. Mogłam polegać tylko i wyłącznie na uczciwości Tadashiego. Rozmowa się nie kleiła, do czego byłam przyzwyczajona. Nic dziwnego, jeśli ma się za sobą nieśmiałą waderę - o imieniu Segra. Zaczęłam nucić kołysankę, którą zawsze śpiewała mi Saga na dobranoc.
- Co Ty tam mruczysz? - Tadashi zwolnił, a w jego głosie słychać było zaciekawienie.
- To tylko taka kołysanka z dzieciństwa.
Była to zresztą moja ulubiona, która najbardziej chyba zapadła mi w pamięci. Cały czas zastanawiam się, jaka wadera była moja matką... miałam szczęście, że moja Opiekunka* mnie znalazła, a przynajmniej, tak mówiła, póki śmierć mi jej nie odebrała. 'Wieczorna Piosenka'* opowiadała o watasze wilków, watasze, która rozdzieliła się i każda grupa wyruszyła w inną stronę świata. Po wielu latach, odnaleźli się, a dalej... nie znam tłumaczenia, to łacińska kołysanka.
- Mówisz, że łacińska?
- Znów odczytujesz moje wspomnienia? - Basior coraz bardziej mnie zadziwiał.
- Tak. - Mogłam się tego spodziewać, mnie los takimi umiejętnościami nie obdarował.
Do moich uszu dobiegł dźwięk, szum wody. Od razu na moim pysku zjawił się szeroki uśmiech i stałam się pewniejsza.
- Coś się stało? - Spytał Tadashi, zapewne zdziwiony zmianą mojego zachowania.
- Moim żywiołem jest woda, po prostu ma ona na mnie wpływ. - Czułam się lekko, tak, jakby moje ciało nic, a nic, nie ważyło. Przyspieszyłam do biegu.
Czułam się wspaniale i od razu wpadłam 'na bombę' do wody. Tadashi za to, powoli do niej wszedł, czego zupełnie nie rozumiałam. Teraz miałam wątpliwości, czy przypadkiem nie za bardzo się otworzyłam. W końcu nie zbyt dobrze go znam. Jednak mojego spokoju, który towarzyszył mi za każdym razem, gdy byłam blisko wody, nie mogło zakłócić nic. NIKT, ani NIC.
- Dobrze, że Ci się podoba. - Basior uśmiechnął się. - To jest Wodospad Adrtemetdri.
Czułam, że to będzie chyba moim ulubionym miejscem. Spokojnie wyszłam z wody, czując się wspaniale. Moje futro było prawie że suche, co zaprzeczało regułom tego świata. Było tylko i wyłącznie trochę wilgotne. Jednak moje rozmyślania przerwał... zapach? Zapach wielu, wielu wilków. Spięłam się i najeżyłam, obnażając kły.
- Spokojnie, chcę Cię tylko przedstawić. - Zza krzaków wyłonił się czarny basior, przywódca watahy. Natychmiast schowałam pazury, kły, oraz ukłoniłam się w geście uległości. Za nim wyszło dużo wilków, wpatrując się we mnie. No cóż, raz kozie śmierć - chyba muszę tu w końcu kogoś poznać. Było tu ich tak wiele! Lub po prostu mi się wydawało, z mojej samotnej, trochę już wcześniej trwającej - wędrówki.
- To jest moi kochani Segra. - Severus przedstawił mnie watasze. Mojej nowej watasze, gdzie mam nadzieję, zostanę na dłużej.
- Miło mi Was poznać. - Cicho, prawie że wyszeptałam, słowa, pierwsze słowa do mojej watahy. Jednak większość już sobie poszła, został tylko Severus, Tadashi, dwie wadery i jeden basior. Obie wadery podeszły do mnie.

<Wadero? Są dwie, więc chętna osoba musi wybrać, z kim została ;P >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nomida zaczarowane-szablony