Na sercu zrobiło mi się cieplej. Nie straciłam go. Nie wiem jak to się
ułoży. Ale w razie czego, na pewno zostanie chociaż jako przyjaciel. I
tam myśl była moim pocieszeniem.
Szliśmy w niezręcznej, ale błogosławionej ciszy. Z niezręcznej zamieniła
się w płynny spokój. Nikt nic nie mówi, chodź każdy chce coś
powiedzieć. Ta cisza zbliża najbardziej. Las zdawał się ciągnąć w
nieskończoność.
- Filos, nie chcę żebyś przeze mnie płakała. - powiedział. Nawet nie poczułam kiedy łzy spłynęły mi z oczu.
- Nic się nie stało. Ja... jestem bardzo wrażliwa na nowe sytuację. I płaczę nawet nie wiedząc dlaczego.
- Ja też tak trochę mam. No wiesz, uciekłem od ciebie. - spuścił wzrok.
Zatrzymałam się. Łapą złapałam za jego pysk zmuszając go by spojrzał mi w
oczy.
- Nie wracajmy do tego.
Dalszą część drogi szliśmy w tej pięknej ciszy. Dotarliśmy do gór. Słońce już powoli zachodziło.
- Jest coś o czym nie chciałam ci powiedzieć... To...
- Są Góry Amukudyeroweji. Wiem.
Zarumieniłam się. Usiedliśmy obok siebie.
- Czuję się tak bardzo dziwnie. Jestem szczęśliwa... Tak nazywa się to
uczucie. Od kiedy ciebie poznałam zaczęłam to czuć. Lęki z
przeszłości... Wszyscy ich doświadczyliśmy.
Pokiwał głową.
- Musi ci być bardzo ciężko.
- Przypominasz ją. - powiedział - Na każdym kroku. Opuściłem cię bo... nie dawałem sobie rady z tym, że jesteś jak Adelin.
- Przepraszam, jeśli cię to krępuje, ale opowiedz o niej.
- Ona... Kochała zwierzęta i naturę. Była cudowna, taka wolna. Ale
weszła w sidła Oberona. Uwięził ją i posiadł na własność. Aż uciekła.
Ale nie na długo. Oberon nigdy jej nie wypuścił. Stworzył tylko uczucie,
że puszcza ją wolno...
- Stój. Wiem że nie jesteś gotów o tym mówić.
W świetle promieni zachodzącego słońca oglądaliśmy królestwo. Ostatni jego promień był moim pytaniem.
- Shammen... Chciałeś mi coś powiedzieć.
- Wiem, że wydaje się że to odciągam... ale jest już późno. Zejdźmy na
dół, a obiecuję, że wszystko ci powiem. Po prostu... sam nie wiem. Coś
mnie blokuje.
- Więc czas by ta blokada stopniała. Chodź. - złapałam go za łapę. Zbiegliśmy po zboczu. Tam stanęłam i spojrzałam w jego oczy.
- Jesteśmy na dole.
- Ty chytrusie.
- Mów.
- Więc...
(Shamm? Cokolwiek chcesz mi przekazać, nie wiem)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz