- Proponujesz coś? – Zapytałem obojętnie.
- Z tych użytecznych, mogę pokazać Ci Twoje mieszkanie. – Filos ruszyła,
a ja za nią. Kluczyliśmy w lesie, aż dotarliśmy do trochę rozrzedzonej
części lasu, gdzie porozmieszczane były najróżniejsze chaty, szałasy,
które zapewne stanowiły schronienie dla wilków.
- Wybierz sobie. Lecz niektóre są zajęte.
Rozejrzałem się. W oko wpadł mi szałas, trochę na ustroniu, zbudowany z
wszelakich gałązek oraz mchu. Wydawał się przytulny, więc wskazałem
gestem głowy na mój wybór. Dostałem podobną odpowiedź, więc ruszyłem w
stronę schronienia, w którym miałem spędzić większość nocy mego życia.
Wadera osobiście ruszyła do swojego mieszkania, więc mogłem pobyć w
samotności i zastanowić się, czy przyjęcie zaproszenia do watahy było
dobrym posunięciem. W końcu kiedyś już należałem, a dość źle się to dla
mnie skończyło. Może teraz będzie lepiej? Miałem taką nadzieję. Nie
chciałem już się wiązać, nie chcę przeżywać drugi raz tego bólu…
nieprzyjemne myśli odsunąłem na bok. Nie były mi teraz potrzebne, lepiej
było się gdzieś przejść. Zastanawiałem się, czy zapytać się Filos, czy
mogłaby mnie gdzieś zaprowadzić. Wymusiłem to na sobie i podszedłem do
szałasu wadery. Zapukałem.
- Tak? – Głowa wilczycy wychyliła się. – A, to Ty Shammen.
- Czy mogłabyś gdzieś jeszcze mnie zaprowadzić? – Spytałem nie ukrywając ciekawości.
- Oczywiście. Chodź za mną. – Bez odpowiedzi podążyłem za Filos.
<Filos? Gdzie mnie jeszcze zaprowadzisz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz