- Kim jesteś? - spytał basior.
- Że ja? Jestem Filos. A ty?
- Sha...
- ...ten?
- Nie... Shammen.
- Oh. - jęknęłam - z jakiej jesteś watahy?
- Z żadnej. - odparł z wymuszonym uśmiechem. Dostrzegłam tu szansę.
- Ja z Czarnego Królestwa. Pokazać ci nasze miasto?
- Pewnie! - mruknął basior i niepewnie za mną podążył.
- Nie bój się. Nie chcę cię zabić. - zaśmiałam się. - Skąd jesteś?
- Długo by gadać. Straciłem wszystko co kochałem. Ciężko mi o tym mówić. - spuścił pysk.
Dalszy kawałek szliśmy rozmawiając o swoim życiu. Po chwili doszliśmy do głównego miasta. Ładnie wyglądał tylko cmentarz. Na budowie amfiteatru jak zwykle wrzało. Wszyscy siedzieli tam od rana.
- To jest nasze miasto. A w zasadzie, to będzie nasze miasto.
- Nasze? Że was wszystkich?
- No to chyba oczywiste, że chcesz do nas dołączyć. - powiedziałam. Speszył się i odwrócił wzrok.
- Nie szukam stada.
- A jednak znalazłeś. - nie dałam za wygraną. Podobał mi się. - Chodźmy do króla.
***
Severus jak zwykle pracował najciężej. Cały był zlany potem. Poduszki łap miał suche i spękane. - Witaj Severusie. - skłoniłam się. Król odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Kto to jest, Filos? - spytał patrząc na Shammena.
- Jestem Shammen. Filos mnie tu przyprowadziła.
- Chcesz dołączyć do naszej watahy, Shammenie?
- E... Tak?
- Nie widzę przeszkód. - Severus uśmiechnął się. - Filos, oprowadź Shammena po okolicy.
- Ok. - powiedziałam i odeszłam z Shammenem.
- Pokaże ci parę fajnych miejsc.
(Shammen?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz