sobota, 2 stycznia 2016

Od Noodle "Zamieć" cz. 1

Od kiedy w królestwie rozpętała się zamieć śnieżna, żyje się coraz gorzej. Wszystko zaczęło się pięć dni temu, gdy zaczął padać śnieg. Niby nic wielkiego. Wieczorem sięgał mi do kostek. Kolejnego dnia jak zwykle poszłam na plac budowy. Na początku były tylko trzy osoby, później inne wilki zaczęły dochodzić. Brakowało tylko Leany, Tempusa i Jemito. Śnieg i wiatr z każdą chwilą nasilał się. Gdy sięgał mi do kolan poznaliśmy brutalną prawdę - oni nie żyli. Severus podjął słuszną decyzję, aby nie oddalać się od siebie do końca zamieci, znaleźć schronienia oraz mieszkać w jednej jaskini w kilka osób. Podczas poszukiwania w miarę bezpiecznego miejsca widoczność bardzo się pogorszyła. Widziałam tylko ogon wilka idącego przede mną. Nagle łapa utknęła mi w śniegu. Szarpałam się i starałam przekrzyczeć wiatr, lecz to było na nic. Zostałam zdana tylko i wyłącznie na siebie. Na szczęście w dosyć szybko udało mi się wydostać. Zaczęłam szukać jakichkolwiek śladów wędrówki moich towarzyszy, lecz było to bezskuteczne, ponieważ wszystko zasypał śnieg. Jeszcze przed zachodem słońca udało mi się znaleźć jaskinię, w której na moją korzyść były uschnięte gałęzie drzew w dużej ilości. Rozpaliłam ognisko i czekałam. Trzy dni później śnieg nie ustawał, a ja przez to nie ruszyłam się z miejsca. Moje zapasy drewna powoli kończyły się. Głód zaczął mi mocno przeszkadzać. Z chęcią wytworzyłabym jakąś roślinę za pomocą mocy, ale byłam już zbyt osłabiona. Podczas tych godzin wydawało mi się, iż czas zatrzymał się w miejscu. W którymś momencie gdy wiatr trochę ucichł, usłyszałam niewyraźnie wykrzykiwane moje imię. Już myślałam, że po prostu przesłyszało mi się, lecz to się powtórzyło. Teraz wyraźnie słyszałam jakby głos należał do Severusa, ale to było niemożliwe. Przecież on nie byłby na tyle głupi, żeby wyjść ze swojej jaskini w takiej sytuacji, a nawet jeśli to szansa na znalezienie mnie pośród tej zamieci była znikoma. Mój rozum roztaczał walkę z sercem, lecz ono wygrało. Wybiegłam z mojego schronienia kierując się głosem przyjaciela. Zapadałam się  w śniegu i nic nie widziałam. Wołałam go po imieniu, ale odpowiedzią był tylko niezmienny krzyk. Biegłam dalej i wydawało mi się, że nie przybliżam się do celu. Czułam, że moja wytrzymałość jest już u kresu, jednak nie mogłam się zatrzymać. Walczyłam z wiatrem. Nagle wiatr nasilił się, straciłam równowagę i upadłam na zimny śnieg. Słyszałam Severusa... nie, głos Severusa z każdej strony, jakby dziesięć jego klonów otoczyło mnie i powoli zbliżało się. Nie miałam siły aby wstać, więc czekałam w bólu i słuchałam jak wołanie nasila się, a chwilę później osłabia, aż w końcu znika. Z moich oczu zaczęły wylewać się gorzkie łzy. Nie panowałam nad tym. Byłam zła na siebie, że jestem taka bezsilna. Wstałam powoli i ruszyłam wolno nie myśląc gdzie idę.
- Głupia, głupia ja. - zaczęłam mówić sama do siebie-  Przecież to było logiczne, że to nie Severus. Czemu byłam taka naiwna. - Czułam jak moje łzy spływające po policzku momentalnie zaczynają zamieniać się w lód. Złapałam jedną łapą łzę. Wyglądała, jakby była silna, wytrzymała, lecz gdy za mocno ją się przyciśnie natychmiastowo zamienia się w lodowy proszek. Zapatrzyłam się w nią.
- Ona jest taka jak ja. - powiedziałam i zaczęłam szlochać - Czemu teraz zbiera mi się na cholerne metafory?! - zaczęłam truchtać - Mam nadzieję, że kiedy zginę, ten śnieg zniszczy wszelkie życie na tej planecie. - przestałam szlochać i zaczęłam się śmiać - Dokładnie. Gów*o mnie obchodzi czy zginę. Ważne tylko, aby wtedy inni też podzielili mój los! - Nagle potknęłam się i upadłam. Przestałam się śmiać dopiero, gdy do moich uszu dotarło coś niepokojącego. Był to oddech wilka. Od razu można było stwierdzić, że rannego. Uspokoiłam się i podeszłam do niego. Gdy byłam wystarczająco blisko, aby go zobaczyć okazało się, że było to szczenię białe jak śnieg. Patrzyłam jak z trudem bierze oddech. Gdy przybliżyłam się jeszcze trochę stwierdziłam, że jest nieprzytomne. Złapałam je za ramiona. Okazały się zimne jak lód.
- Halo, co się stało? - Starałam się za wszelką cenę złapać z nim kontakt, lecz było to na nic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nomida zaczarowane-szablony