Chmury
ciężko przesuwały się po niebie. Powietrze nasiąknęło wilgocią
od niedawnego deszczu, a wszystkie leśne drogi pokryły głębokie
kałuże. Czarny wilk o bystrym spojrzeniu z niecierpliwością
brodził łapami w błocie wymachując ogonem. Szary basior patrzył
na te jego wyczynania przez chwilę, po czym skierował wzrok w
stronę miętowej pary jaśniejących ślepi.
- Mało kto o nim wie. Czy mogę wiedzieć, jak masz na imię? - zapytał.
Młodzieniec natychmiast uniósł głowę. Zaprzestał brodzenia w błocie i lekko zakłopotany odparł na postawione pytanie:
- Raven.
Czarny wilk rzucił okiem na basiora. Nie trzeba było być specjalistą, aby domyśleć się, że jest on chory. Żółte oczy, mocno przebarwione, wyraźnie świadczyły o wieku i zmęczeniu. Przez czoło staruszka przechodziła długa blizna. Żebra razem z kręgosłupem mocno odstawały, widocznie jego jedynym pożywieniem była miejscowa padlina i ewentualne owoce. Oddychał ciężko.
Nieprzyjemna cisza nadal trwała. tylko w oddali kruki zawzięcie konkurowały w przekrzykiwaniu się. Żółtooki westchnął, po czym zapytał:
- Skąd jesteś? Białe Królestwo? Bo nie wyglądasz na wygnańca.
Ostatnie pytanie, które Raven chciałby teraz usłyszeć, byłoby właśnie to. Wiedział bardzo dobrze, jaką będzie reakcja jego rozmówcy. Z początku zamierzał skłamać, ale nie chciał mieć potem wyrzutów sumienia, że okłamał takiego poczciwego starca. Ale mimo wszystko musiał zdobyć informacje o tym Czarnym Królestwie. Coś mówiło mu, że właśnie tam odnajdzie szczęście i spokój. A właśnie tego szukał przez cały ten czas bezsensownej tułaczki po świecie. Wilk wziął głęboki oddech, po czym odparł, starając się zabrzmieć w miarę neutralnie:
- Jestem bezkrólewcem*.
Brwi szarego basiora gwałtownie powędrowały ku górze. Przecież ten młodzieniec za nic nie wygląda na bezkrólewca! Żadnych blizn, ran, poprzylepianego brudu... Zresztą bezkrólewcy zawsze trzymają się w grupach, nigdy nie opuszczają terenów swojej watahy, a ten od tak podróżuje sobie po lesie. Sam. Tego typu samotne spacery zazwyczaj mają tragiczny koniec dla takich jak on. Tym bardziej, że aktualnie doszło do rozłamu pomiędzy różnymi ugrupowiskami i stada prowadzą wojny pomiędzy sobą.
Przez chwilę wilk skierował wzrok na szyję Ravena. Nie dopatrzył się talizmanu konkretnej watahy. To wzbudziło jego podejrzenia, że może być szpiegiem Białego Królestwa chcącym go znaleźć i powiadomić Białe Władze.
- Chyba coś mi tu kręcisz, młody. Czemu nie masz talizmanu?
Raven bez zastanowienia wypalił natychmiast:
- Bo ja jestem bezpański*.
Spuścił wzrok natychmiast. Dobrze wiedział, że bezpańskich traktuje się jak najgorszych przestępców i łotrów, którzy nawet wśród wolnych watah nie znaleźli ukojenia. W rzeczywistości większość z nich to bardzo skrzywdzone przez los wilki, zazwyczaj wygnane z Białego Królestwa za szerzenie "kłamstw działających na niekorzyść rządu". Odebrano im rodzinę, majątek, dom...tylko za to, że odkryli przez przypadek prawdę o Białym Królestwie. I że choć "białe" jest z nazwy, to kryje w sobie najmroczniejsze i najdrastyczniejsze tajemnice.
- Mało kto o nim wie. Czy mogę wiedzieć, jak masz na imię? - zapytał.
Młodzieniec natychmiast uniósł głowę. Zaprzestał brodzenia w błocie i lekko zakłopotany odparł na postawione pytanie:
- Raven.
Czarny wilk rzucił okiem na basiora. Nie trzeba było być specjalistą, aby domyśleć się, że jest on chory. Żółte oczy, mocno przebarwione, wyraźnie świadczyły o wieku i zmęczeniu. Przez czoło staruszka przechodziła długa blizna. Żebra razem z kręgosłupem mocno odstawały, widocznie jego jedynym pożywieniem była miejscowa padlina i ewentualne owoce. Oddychał ciężko.
Nieprzyjemna cisza nadal trwała. tylko w oddali kruki zawzięcie konkurowały w przekrzykiwaniu się. Żółtooki westchnął, po czym zapytał:
- Skąd jesteś? Białe Królestwo? Bo nie wyglądasz na wygnańca.
Ostatnie pytanie, które Raven chciałby teraz usłyszeć, byłoby właśnie to. Wiedział bardzo dobrze, jaką będzie reakcja jego rozmówcy. Z początku zamierzał skłamać, ale nie chciał mieć potem wyrzutów sumienia, że okłamał takiego poczciwego starca. Ale mimo wszystko musiał zdobyć informacje o tym Czarnym Królestwie. Coś mówiło mu, że właśnie tam odnajdzie szczęście i spokój. A właśnie tego szukał przez cały ten czas bezsensownej tułaczki po świecie. Wilk wziął głęboki oddech, po czym odparł, starając się zabrzmieć w miarę neutralnie:
- Jestem bezkrólewcem*.
Brwi szarego basiora gwałtownie powędrowały ku górze. Przecież ten młodzieniec za nic nie wygląda na bezkrólewca! Żadnych blizn, ran, poprzylepianego brudu... Zresztą bezkrólewcy zawsze trzymają się w grupach, nigdy nie opuszczają terenów swojej watahy, a ten od tak podróżuje sobie po lesie. Sam. Tego typu samotne spacery zazwyczaj mają tragiczny koniec dla takich jak on. Tym bardziej, że aktualnie doszło do rozłamu pomiędzy różnymi ugrupowiskami i stada prowadzą wojny pomiędzy sobą.
Przez chwilę wilk skierował wzrok na szyję Ravena. Nie dopatrzył się talizmanu konkretnej watahy. To wzbudziło jego podejrzenia, że może być szpiegiem Białego Królestwa chcącym go znaleźć i powiadomić Białe Władze.
- Chyba coś mi tu kręcisz, młody. Czemu nie masz talizmanu?
Raven bez zastanowienia wypalił natychmiast:
- Bo ja jestem bezpański*.
Spuścił wzrok natychmiast. Dobrze wiedział, że bezpańskich traktuje się jak najgorszych przestępców i łotrów, którzy nawet wśród wolnych watah nie znaleźli ukojenia. W rzeczywistości większość z nich to bardzo skrzywdzone przez los wilki, zazwyczaj wygnane z Białego Królestwa za szerzenie "kłamstw działających na niekorzyść rządu". Odebrano im rodzinę, majątek, dom...tylko za to, że odkryli przez przypadek prawdę o Białym Królestwie. I że choć "białe" jest z nazwy, to kryje w sobie najmroczniejsze i najdrastyczniejsze tajemnice.
C.D.N
*bezkrólewcy
- wilki, które na własne życzenie odeszły z Białego Królestwa.
Głównie z powodów panującej tam tyrańskiej dyktatury i chęci
odnalezienia prawdziwej wolności poza murami Królestwa. Bezkrólewcy
to również wygnańcy, którzy połączyli swoje siły i stworzyli
własne, małe stada albo dołączyli do konkretnej watahy.
*bezpańscy
- wilki, które nie należą ani do Królestwa, ani do żadnej z
Wolnych Watah. Zazwyczaj to przestępcy wygnani ze swojego stada lub
BK, lecz mimo wszystko większość z nich to po prostu skrzywdzeni
przez los byli obywatele Królestwa, drastycznie skazani na wygnanie
z powodu odkrycia prawdy o wszechobecnej propagandzie i dyktaturze.
Wolne Watahy niechętnie takich przyjmują, bo obawiają się
szpiegów.
Komentarz od Adminki: Jeśli pozwolisz, dodam to nazewnictwo do "Historii i legend". Jest zgodne z tym, co dzieje się w "ich świecie" oraz tym, jakie w rzeczywistości jest BK. :)
Komentarz od Adminki: Jeśli pozwolisz, dodam to nazewnictwo do "Historii i legend". Jest zgodne z tym, co dzieje się w "ich świecie" oraz tym, jakie w rzeczywistości jest BK. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz