Kiedy
pobiegłam do pierwszego namiotu zaczęłam go przeszukiwać, widziałam
wiele jedzenia, więc wzięłam całość do torby i zniszczyłam wszystkie
rzeczy. Wyszłam i pokazałam Filos łapą, że może zamrażać, a ta zrobiła
to od razu. Taka akcja była w reszcie pięciu namiotów.
- Jeszcze ki... - nie dokończyłam, bo ujrzałam kłusownika za nią
- Filos, tyły! - krzyknęłam i Filos natychmiast zamroziła go, a mnie od tyłu wziął kłusownik za szyję.
- Nie tym razem Shaten! - krzyknął dusząc mnie bardziej i dał mi pysk w stronę Filos.
- Qui! - starałam się coś powiedzieć, ale zaczęli mnie bardziej dusić. Biała wadera biegła w moją stronę i zabiła kłusownika.
-
Dzięki... - rzekłam i cieniem zniszczyłam resztę namiotów i zarosłam je
kryształami. Kłusownicy stanęli przed nami i mnie złapali, a Filos
uciekła dalej.
- Uciekaj już!
- Zamilcz! - krzyknął kłusownik. Zobaczyłam jak trzymają ją i nie widzą by ją puścić.
- Powiedz jej! - krzyknął kłusownik - Powiedz! Powiedz jej prawdę! - milczałam jak grób, a moje oczy iskrzyły ze smutku.
- Powiedz! - krzyknął drugi, a Filos patrzyła na mnie wystraszona. Wzięłam głęboki wdech.
-
To było około rok temu - zamknęłam oczy - Chodziłam po lesie w formie
ludzkiej głodna, wystraszona... Gdy nagle zobaczyłam kłusowników. Dali
mi jedzenie, dom, wykształcenie. Ale nie wiedziałam, że zabijają...
mówili mi, że badają wilki i inne zwierzęta. Wtedy stałam się ich
agentem... myślałam, że leczą watahy... ale oni zabijali. Potem
odeszłam... wszystkie zwierzęta nie wiedziały. Boją się mnie właśnie
dlatego - otworzyłam i były całe czerwone - Bo oni mnie okłamali! -
krzyknęłam i ugryzłam jednego w rękę, ale drudzy mnie przytrzymali.
- Mów dalej! Od samego początku! - krzyczeli.
-
Moim ojcem był człowiekiem, a matka wilkiem! - wykrzyczałam z łzami i
ptaki odleciały ze strachu, a ja zaczęłam dyszeć - Jestem pół wilkiem...
mam ludzką krew... ludzkie zwyczaje... - uspokoiłam oddech - A moje
imię... - zaczęłam płakać - A moje imię... t... to...
- Wystarczy! - krzyknął kłusownik i zabrał mnie do chaty.
- Shaten! - krzyczała Filos - Shaten!
-
Przepraszam Cię! - krzyczałam z łzami - Przepraszam za to co zrobiłam!
Powinnam Ci już dawno powiedzieć! Uciekaj! Uciekaj i nie wracaj! - nadal
krzyczałam i tupnęłam o ziemię i zabiłam kłusowników którzy trzymali
Filos i zrobiłam ścianę wokół terenu tak, by Filos była bezpieczna od
tego terenu. A mnie przykuli do ściany. I uderzyli mnie w psyk. Straciłam przytomność
****
Obudziłam się w celi, łapy miałam przykute, a oczy mnie nie słuchały.
- Musimy od niej wykrztusić, gdzie jest jej wataha. Dobrze wiesz, jak kochamy kolekcje - odparł jeden z nich zza celi.
-
Cii... najpierw musimy znaleźć jej białą przyjaciółkę... - powiedział
drugi. Otworzyłam oczy i próbowałam się wyrwać, oboje kłusowników
przyszło i mnie uderzyli sztyletem przy pysku.
- Uspokój się! - krzyknął, a ja opuściłam głowę.
- A teraz... Zdaj raport... a Cię uwolnimy... - powiedział, a ja siedziałam nadal cicho.
-
Wiem, że źle zaczęliśmy ponownie spotkanie... - powiedział i uderzył
mnie w pysk tak, że zaczęła lecieć mi krew - ale chcemy być mili
- milczałam jak grób.
- Widzę, że
nasza mała waderka boi się, że zabijemy jej przyjaciółkę, hm? -
powiedział i się wyszczerzył - uwierz mi... blokada z kryształów nie
zrobi nam wielkiego halo... z czego jest, hm? Z rubinu? Z lazurytu? A
może z...
- Kapitanie! Ściana jest
zrobiona z diamentu! Nie przebijemy się! - krzyknął kłusownik, który
wbiegł nagle do celi. Ten popatrzył na mnie.
-
Sprytnie... - rzekł - Masz dobry plan... zamknąć nas tu... - uśmiechnął
się - No... udało Ci się! - krzyknął, a ja nadal siedziałam cicho.
- Co teraz zrobisz hm? Zgnieciesz nas!? - krzyknął bez uczuć, a ja popatrzyłam na niego.
-
Nie - rzekłam do razu - Nie zgniotę... a zabiję... - natychmiast cienie
zaczęły niszczyć teren na zewnątrz, ale nagle coś przestało.
-
Serio myślisz, że nie wiemy jak Cię pokonać? Nasze podłoże jest z
metalu! Nic się nie przebije! Spędzisz tu resztę swojego nędznego życia -
odparł i mnie tu zamknął. Zostałam sama...
-
Filos... uciekaj... uciekaj przyjaciółko... i pamiętaj o mnie... -
zamknęłam oczy - GRAAAAAAAAAAA!!! - krzyknęłam i zaczęłam się wyrywać.
Wszyscy wokół usłyszeli mnie.
- Nie
wracaj po mnie słyszysz?! NIE WRACAJ!!! - krzyczałam z nadzieją, że mnie
usłyszy, ale w głębi duszy chciałam, by przyszła mi pomóc...
-
Chcecie wiedzieć jak mam na imię tak?! - krzyczałam na głos - Chcecie?!
Proszę bardzo! Nazywam się Nightengale! Nightengale Darkline! Imię
oznaczające strach, ból, gniew i noc! - nadal krzyczałam - i jestem
dumna ze swojego imienia! - krzyczałam na cały głos i zmieniłam się w
wilka cieni. Moje łapy był czerwone, a oczy, aż iskrzyły na czerwono z
gniewu.
<Filos? Mój sekret został odkryty>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz