czwartek, 14 stycznia 2016

Od Shaten "Przygoda... nadbiega na łapach" cz. 4 (c.d Filos)

Kiedy pobiegłam do pierwszego namiotu zaczęłam go przeszukiwać, widziałam wiele jedzenia, więc wzięłam całość do torby i zniszczyłam wszystkie rzeczy. Wyszłam i pokazałam Filos łapą, że może zamrażać, a ta zrobiła to od razu. Taka akcja była w reszcie pięciu namiotów. 
- Jeszcze ki... - nie dokończyłam, bo ujrzałam kłusownika za nią
- Filos, tyły! - krzyknęłam i Filos natychmiast zamroziła go, a mnie od tyłu wziął kłusownik za szyję.
- Nie tym razem Shaten! - krzyknął dusząc mnie bardziej i dał mi pysk w stronę Filos.
- Qui! - starałam się coś powiedzieć, ale zaczęli mnie bardziej dusić. Biała wadera biegła w moją stronę i zabiła kłusownika.
- Dzięki... - rzekłam i cieniem zniszczyłam resztę namiotów i zarosłam je kryształami. Kłusownicy stanęli przed nami i mnie złapali, a Filos uciekła dalej.
- Uciekaj już! 
- Zamilcz! - krzyknął kłusownik. Zobaczyłam jak trzymają ją i nie widzą by ją puścić.
- Powiedz jej! - krzyknął kłusownik - Powiedz! Powiedz jej prawdę! - milczałam jak grób, a moje oczy iskrzyły ze smutku.
- Powiedz! - krzyknął drugi, a Filos patrzyła na mnie wystraszona. Wzięłam głęboki wdech.
- To było około rok temu - zamknęłam oczy - Chodziłam po lesie w formie ludzkiej głodna, wystraszona... Gdy nagle zobaczyłam kłusowników. Dali mi jedzenie, dom, wykształcenie. Ale nie wiedziałam, że zabijają... mówili mi, że badają wilki i inne zwierzęta. Wtedy stałam się ich agentem... myślałam, że leczą watahy... ale oni zabijali. Potem odeszłam... wszystkie zwierzęta nie wiedziały. Boją się mnie właśnie dlatego - otworzyłam i były całe czerwone - Bo oni mnie okłamali! - krzyknęłam i ugryzłam jednego w rękę, ale drudzy mnie przytrzymali.
- Mów dalej! Od samego początku! - krzyczeli.
- Moim ojcem był człowiekiem, a matka wilkiem! - wykrzyczałam z łzami i ptaki odleciały ze strachu, a ja zaczęłam dyszeć - Jestem pół wilkiem... mam ludzką krew... ludzkie zwyczaje... - uspokoiłam oddech - A moje imię... - zaczęłam płakać - A moje imię... t... to...
- Wystarczy! - krzyknął kłusownik i zabrał mnie do chaty. 
- Shaten! - krzyczała Filos - Shaten!
- Przepraszam Cię! - krzyczałam z łzami - Przepraszam za to co zrobiłam! Powinnam Ci już dawno powiedzieć! Uciekaj! Uciekaj i nie wracaj! - nadal krzyczałam i tupnęłam o ziemię i zabiłam kłusowników którzy trzymali Filos i zrobiłam ścianę wokół terenu tak, by Filos była bezpieczna od tego terenu. A mnie przykuli do ściany. I uderzyli mnie w psyk. Straciłam przytomność

****

Obudziłam się w celi, łapy miałam przykute, a oczy mnie nie słuchały.
- Musimy od niej wykrztusić, gdzie jest jej wataha. Dobrze wiesz, jak kochamy kolekcje - odparł jeden z nich zza celi.
- Cii... najpierw musimy znaleźć jej białą przyjaciółkę... - powiedział drugi. Otworzyłam oczy i próbowałam się wyrwać, oboje kłusowników przyszło i mnie uderzyli sztyletem przy pysku.
- Uspokój się! - krzyknął, a ja opuściłam głowę.
- A teraz... Zdaj raport... a Cię uwolnimy... - powiedział, a ja siedziałam nadal cicho.
- Wiem, że źle zaczęliśmy ponownie spotkanie... - powiedział i uderzył mnie w pysk tak, że zaczęła lecieć mi krew - ale chcemy być mili - milczałam jak grób. 
- Widzę, że nasza mała waderka boi się, że zabijemy jej przyjaciółkę, hm? - powiedział i się wyszczerzył - uwierz mi... blokada z kryształów nie zrobi nam wielkiego halo... z czego jest, hm? Z rubinu? Z lazurytu? A może z...
- Kapitanie! Ściana jest zrobiona z diamentu! Nie przebijemy się! - krzyknął kłusownik, który wbiegł nagle do celi. Ten popatrzył na mnie.
- Sprytnie... - rzekł - Masz dobry plan... zamknąć nas tu... - uśmiechnął się - No... udało Ci się! - krzyknął, a ja nadal siedziałam cicho.
- Co teraz zrobisz hm? Zgnieciesz nas!? - krzyknął bez uczuć, a ja popatrzyłam na niego.
- Nie - rzekłam do razu - Nie zgniotę... a zabiję... - natychmiast cienie zaczęły niszczyć teren na zewnątrz, ale nagle coś przestało.
- Serio myślisz, że nie wiemy jak Cię pokonać? Nasze podłoże jest z metalu! Nic się nie przebije! Spędzisz tu resztę swojego nędznego życia - odparł i mnie tu zamknął. Zostałam sama...
- Filos... uciekaj... uciekaj przyjaciółko... i pamiętaj o mnie... - zamknęłam oczy -  GRAAAAAAAAAAA!!! - krzyknęłam i zaczęłam się wyrywać. Wszyscy wokół usłyszeli mnie.
- Nie wracaj po mnie słyszysz?! NIE WRACAJ!!! - krzyczałam z nadzieją, że mnie usłyszy, ale w głębi duszy chciałam, by przyszła mi pomóc... 
- Chcecie wiedzieć jak mam na imię tak?! - krzyczałam na głos - Chcecie?! Proszę bardzo! Nazywam się Nightengale! Nightengale Darkline! Imię oznaczające strach, ból, gniew i noc! - nadal krzyczałam -  i jestem dumna ze swojego imienia! - krzyczałam na cały głos i zmieniłam się w wilka cieni. Moje łapy był czerwone, a oczy, aż iskrzyły na czerwono z gniewu.

<Filos? Mój sekret został odkryty>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nomida zaczarowane-szablony