12:01
Może i mam ADHD, ale jestem punktualnym basiorem, w przeciwieństwie do
pewnej wadery, którą dziś wystraszyłem. Las Contaliaxe i Codamida
wydawał się takim spokojnym miejscem, iż miałem wrażenie, że jestem w
transie. Kolejny raz popatrzyłem na zegarek (który skradłem z miasta),
pokazywał kreski układające się w liczby 12:05. Spóźnia się. Jednak, jak
można spóźnić się na coś, co samemu się zaplanowało? W tej samej chwili
tylko moja niemożliwość skupienia się na jednej rzeczy uratowała mnie
od niechybnego guza na czole. Wielka, biała kula futra przeleciała nad
moją głową, w tej samej chwili, gdy schyliłem się obejrzeć małego
pajączka usiłującego wygrzebać się z pod śnieżnego puchu.
- Co tak długo? Sześć minut spóźnienia! - Powiedziałem beztroskim tonem, wskazując przy tym na przyrząd mierzący czas.
Zmieniłem się w wilka, i szczerząc się jak Joker, zająłem pozycję
naprzeciw mojej przeciwniczki. Normalny basior nie podniósłby łapy na
waderę, ale cóż, ja mam własną zasadę: najpierw zrób, potem myśl.
Zacząłem krążyć wokół Filos, usiłując wypatrzeć luki w jej obronie. W
krzakach obok coś zaszurało. Dziewczyna odruchowo spojrzała w tamtą
stronę, a ja skoczyłem w jej stronę, gotów do zadania ciosu. Zaraz,
zaraz, przecież to nie jest walka na śmierć i życie! W ostatniej chwili
zmieniłem się w człowieka i wykorzystując siłę impetu, popchnąłem ją w
ogromną śnieżną zaspę.
- Hah! Gdybyś tylko widziała swój wyraz pyska! - parsknąłem, ponieważ ten widok był naprawdę komiczny.
- Już ja ci pokażę!
- Co mi pokażesz? - schyliłem się i zacząłem lepić kulkę ze śniegu, która była przeznaczona dla wadery.
- Bum, headshoot! - wykrzyknąłem
- Po tobie - dobiegł mnie syk i zaraz potem byłem ostrzeliwany śnieżnymi pociskami.
- Nie powiedziałaś, że masz żywioł śniegu - jęknąłem, usiłując wygrzebać sobie śnieg spod kołnierza.
Walczyłem naprawdę dzielnie, jednak nadeszło to, co nieuniknione, a
mianowicie: leżałem w zaspie śnieżnej, resztkami sił osłaniając twarz w
rozpaczliwej próbie zachowania jej nieodmrożonej.
- Przestań, bo mi nos odpadnie - jęknąłem - wyżyłaś się już na ten mały, niewinny żarcik z pajączkiem?
Odpowiedział mi psychopatyczny śmiech. I weź tu rozmawiaj z kobietą.
Wreszcie ostrzał się skończył, a ja mogłem łaskawie wstać. Rozejrzałem
się dookoła. Nawet nie zauważyłem, kiedy się tak oddaliliśmy.
- A tak właściwie którędy do domu? - padło pytanie zadane przez Filos.
- No jasne, że po śladach
- Za późno. Zasypało je
<cd. Filos może opo średnio wyszło, ale dopiero wracam do formy>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz