czwartek, 19 listopada 2015

Od Shaten "Rozwijanie królestwa" cz. 2 (c.d Warror)

W końcu przerwa... dobrze się składa bo dostałam kamieniem w ogon... Anays gdzieś poszła, więc zostałam razem z Filos. Zmieniłam się w człowieka i poszłam po ciepłą kawę dla mnie i Qui. Wzięłam też mleko, bo nie wiem czy pije czarną czy białą kawę.
- Pijesz z mlekiem? - zapytałam Filos, podchodząc do niej z ciepłym kubkiem kawy. Ta się zmieniła w człowieka i popatrzyła na mnie.
- Tak. Ale nie dużo - odparła. Nalałam jej trochę mleka i podałam, po czym usiadłam koło niej.
- Jak się czujesz? - zapytałam białą waderę. Popatrzyła na mnie i wzięła łyk kawy.
- Dobrze... to ja powinnam spytać o to samo. Ja nie mam takiego pecha i nie dostaje kamieniem w ogon - powiedziała i popatrzyła na mnie. Miałam wrażenie, że czegoś ode mnie chce.
- Przestań... - odparłam - przez parę dni nie będę używać ogona... Wielkie mi halo... - łyk kawy i kontynuowałam - Nie raz dostawałam w kość... przyzwyczaiłam się - rzekłam i kciukiem otarłam brzegi mojego kubka.
- Nie powinnaś być taka wobec siebie surowa. Wiesz o tym - powiedziała i dała rękę na moje ramię.
- To pestka, Qui... To co przeżywam przez lata w porównaniu z tym... - powiedziałam i znowu napiłam się już nieco ostygniętej kawy.
- Dobra, koniec przerwy! - krzyknęła Lucy. Wszyscy wstali. Miałam właśnie iść, gdy nagle poczułam czyjąś rękę.
- Mam prośbę... możesz przeliczyć i napisać tutaj ile czego mamy na razie? - Spytała Lucy. Zgodziłam się i wzięłam kartkę. Podeszłam do surowców, które były na budowie i zaczęłam liczyć.
- Sto trzy kamienie... Dwadzieścia jeden gładkich kamieni szlachetnych... - liczyłam tak przez około trzydzieści minut. Sprawdziłam wszystko jeszcze raz i oddałam kartę Lucy. Poszłam do Filos i zaczęliśmy robić swoje. Tym razem zastąpiła nas Skay i Noodle. My szlifowałyśmy każdy kamień, który został przyniesiony. Trochę nudna robota, ale ktoś to musiał zrobić, tak?
- Ręce są lepsze do roboty niż łapy... - odparłam szlifując.
- Zdecydowanie... Mogę Cię o coś spytać? - zapytała i popatrzyła chwilę na mnie.
- Możesz... - odpowiedziałam niechętnie.
- Z jakiego powodu zaczęłaś ukrywać w sobie tyle emocji? - spytała biała wadera. Zamilkłam i przez chwilę przestałam szlifować kamień, po czym moje oczy zaiskrzyły smutkiem.
- Nie ważne... - powiedziałam i wróciłam do pracy. Przez dwie godziny zrobiliśmy i przybyło dużo nowych surowców.
Zapadła noc. Wszyscy poszli do siebie. No... prawie... ja zostałam i nadal szlifowałam kamienie. Kawę przy sobie miałam, więc nie zasnę... przynajmniej tak sądzę...
- Shaten? - Spytał Warror, podchodząc do mnie w formie człowieka.
- O, hej... - powiedziałam i przestałam robić to, co robiłam.
- Nie śpisz? - Spytał.
- Nie... nie mam ochoty... zresztą... im dłużej będziemy pracować tym szybciej skończymy - powiedziałam, rozciągając się.
- Mhm... jak chcesz, mogę ci pomóc - powiedział patrząc na mnie.
- Nie trzeba... - powiedziałam, a ten zaczął szlifować kamień, który miałam właśnie dokończyć.
- Szybciej pójdzie - wyjaśnił.
<Warror?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nomida zaczarowane-szablony