Opowiadałem jej różne wymyślone na poczekaniu historie, żeby droga nam
się tak nie dłużyła. Aby nie zwracała uwagę na swoją poranioną szyję, dałem
jej swoją kurtę. Nie było mi tak zimno, bo miałem jeszcze ciepłą bluzę. Czuć było, że jest mróz. Leżący śnieg skrzypiał nam pod stopami. Shaten
nie przestawała się śmiać i chyba zrobiło jej się też przez to cieplej.
- Jakie imię nosi grecki bóg czystości?
- No jakie?
- Domestos.
- O kurde - Rozpłakała się ze śmiechu. Jakby mogła, wyłożyłaby się na
ziemi. Zacząłem śmiać się z nią - I wyobraź sobie, że taki
przychodzi...
- Nie! Przestań! Bo się posikam! - rzekła błagalnie, próbując
się ogarnąć. Otarła łzy. Wyglądała komicznie.
- Nie sikaj, bo będzie powódź!
- To nie mów nic o Domestosie! Plis!
- Domestos... hyhy.
- Jesteś potworem, wiesz?
- Oj, nie płacz, Severius da cukierka - Spojrzałem na nią rozbawiony - Kurczę, daleko jeszcze?
- Nie wiem - Odpowiedziała. Już prawie się ogarnęła - Albo sikaj, popłyniemy
- Weź wyjdź - Popchnęła mnie w dużą zaspę, z której wynurzyła się tylko moja
biała głowa. Wziąłem trochę śniegu do ręki i rzuciłem do góry śpiewając
refren piosenki "Mam te moc". Nagle zobaczyłem w oddali najwyższe drzewo rosnące w pobliżu obozu - O, już blisko.
- Tak blisko, tak blisko jak ja. Nie był Ciebie nikt tak blisko - Zanuciła - Przez ciebie mi teraz odwala
- Uśmiechnęła się - Nie ma to jak dobra faza.
Ruszyliśmy, próbując już
znormalnieć, żeby nie myśleli, że braliśmy coś, ale się nie dało. Spojrzała
na mnie, ja na nią również.
- A tak właściwie, to dlaczego po mnie przyszłaś?
- Taki zielony wilk imieniem Poison cię szukał.
- Ciekawe, czego chciał.
- Nie mam pojęcia, ale to ja musiałam po ciebie iść
- A to kurcze leń, na pewno miałaś inne rzeczy do roboty - lekko się uśmiechnął
- Ale za to bardzo cię polubiłam.
- Dzięki, też cię polubiłem.
- Jesteś chyba jedyną osobą, która się mnie nie boi.
- Przesadzasz, stara.
- Ja ci dam "stara" - Uśmiechnęła się - Jak ty to robisz, że jesteś tak ciągle pozytywnie nastawiony?
- Sam nie wiem.
- Wiem! Bierzesz grzybki halucynki! Mam cię!
- O nie, moja tajemnica wyszła na jaw - zrobiłem smutną minę
- A tak na serio?
- A tak seryjnie to seryjnie nie mam pojęcia, heh. A co?
- Ja też chce mieć takie podejście do świata. Bądź moim nauczycielem, ucz mnie jak Obi wan Kenobi Luke Skywalkera.
- Ta, a później przejdziesz na ciemną stronę mocy...
- Nie! Tylko będę opowiadać kawały o Domestosie, błhaha!
- Domestos taki zły - Wyszeptałem
- Ja znam kawał z udziałem Calgonu... ał. Co jest? - Spojrzałem pytająco
- Nie, nic...
- Na pewno?
- Tak, tak, spokojnie
- Szliśmy dalej, gdy nagle upadła.
- Słabo mi ...
- Niedobrze - Spojrzałem na jej szyje - Straciłaś trochę krwi... chodź
- Wziąłem ją na barana - Trzymaj się
- Patataj, mój rumaku - zachichotała
- Patataj, patataj, paatataj, patataj - Ruszyłem w poszukiwaniu medyka. Zostanawiałem się kto nim jest
- Gdzie jest medyk?
<Shaten? Lub ktoś ? :)>
Uwagi: Jesteś pierwszym wilkiem, któremu byłam zmuszona wytknąć błędy na tymże blogu, bo widzę, że popełniasz ich naprawdę sporo... Po pierwsze - w CK nie ma pałacu. Po drugie - skoro te wilki mieszkają na odludziu i nie były nigdy w ludzkim mieście, to jakim cudem łapią żart o Domestosie, rozumieją, o czym opowiada Star Wars, znają piosenkę Brzozowskiego, czy najpopularniejszy utwór z bajki "Kraina Lodu"? Straciłaś również kilka pkt. na tym, że mniej-więcej w połowie tekstu pojawiła się emotikona oraz częste używanie skrótu "cb", choć są one zabronione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz