- Gdzie
jest medyk? - spytał Warror. W tym momencie zamarłam. Przecież ja jestem
medykiem! Ostatni raz tak się zachowywałam! OSTATNI! Od tej pory nigdy
prze... kogo się okłamuje... lubię takie życie... brak ukrywania w sobie
emocji... ale o tym inna historia.
- Em... Warror... jest
sprawa... - powiedziałam i zeszłam z niego i pobiegłam do siebie.
Znalazłam potrzebne rzeczy i opatrzyłam sobie szyję.
-
Nieźle... umiesz szybko używać rąk ludzkich - powiedział i się do mnie
uśmiechnął. Nie odwzajemniłam. Nie będę... nie mogę... muszę się
kontrolować...
- Chwila... to TY jesteś medykiem? - spytał, patrząc na mnie.
-
Tak... tak to ja... - powiedziałam i popatrzyłam na swoje ręce.
Zmieniłam się w wilka. Pobiegłam na główny teren watahy i szukałam
wzrokiem pewnej wadery.
- Lucy! - krzyknęłam i pobiegłam w jej stronę.
- Coś nie tak? - spytała.
- Nie... tylko... chciałam się spytać... jak idą budowy terenu? - spytałam.
- Potrzebujemy pomocy. Pomożesz? - spytała Lucy, a ja przytaknęłam.
*****
Z
zapałem pomagałam innym w budowie terenu. Bardzo mnie do zadowalało bo
mogłam poznać więcej wilków z watahy. Dowiedziałam się, że doszły do nas
dwa wilki. Basior i wadera. Nie widziałam ich, więc znaczy, że nie ma
ich przy miejscu pracy. Zobaczyłam Warrora jak do niego podchodzi...
Anays. I jak się całują ze sobą. W tym momencie... zrozumiałam, że to co
robił Warror to dlatego, że mnie naprawdę lubi... nie dlatego, że
został zmuszony. Nie wierze, że to mówię ale... zdobył moje zaufanie.
- Shaten? Wszystko gra? - spytał Warror stojąc przede mną.
- Tak... Wszystko gra... - powiedziałam, patrząc na waderę koło niego.
- Tak... Wszystko gra... - powiedziałam, patrząc na waderę koło niego.
- Anays, to jest Shaten. Shaten, to Anays. Moja partnerka - powiedział i się uśmiechnął.
- Miło cię poznać - powiedziałam, patrząc na nią.
- Ciebie też. Znasz już Warrora? Mówił mi, że uratowałaś mu życie, za co ci dziękuje - powiedziała i się uśmiechnęła.
- Ej, chodźcie pomóc! - krzyknęła Noodle. Nasza trójka poszła do roboty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz